Historia „Czwórki z Groveland” 21 marca 1963 roku zamknięto amerykańskie więzienie federalne na wyspie Alcatraz w Zatoce San Francisco. San Antonio ma już 300 lat! Pierwsze wzmianki o San Antonio zostały zanotowane w 1718 roku, kiedy powstała w tym miejscu placówka kolonialna i misja hiszpańska. Bardzo szybko wokół misji zaczęły powstawać domy kolonistów i już w 1731 roku oficjalnie uznano San Antonio jako osadę cywilną. Tym samym San Antonio zostało uznane za najstarszą gminę w stanie. Cóż tak przyciągało w to miejsce misjonarzy i kolonistów? Otóż schodzące się rzeki oraz okoliczne wzgórza były dobrym miejscem do budowy warownych misji. Poza tym klimat okolic San Antonio był znacznie przyjaźniejszy niż na południu Teksasu, a ziemie na południe od rzeki San Antonio żyźniejsze. O historii słów kilka Ciekawa jest historia związana z misjami w San Antonio. Otóż nie wszystkie misje w San Antonio zawsze były związane z tym miastem. Misja Concepcion została założona we wschodnim Teksasie, w miasteczku Concepción de los Hainais w 1716 roku, a dopiero w 1731 roku została przeniesiona do San Antonio. Podobnie było z misjami San Juan Capistrano (założona w 1720 roku jako Misión San Jose de los Nazonis we wschodnim Teksasie i przeniesiona do San Antonio w 1731 roku) oraz Misja San Francisco de la Espada, która również w 1731 roku została przeniesiona z okolic dzisiejszej miejscowości Augusta. San Antonio zawsze rozwijało się bardzo prężnie, by nie powiedzieć gwałtownie. W latach 2000-2010 było najszybciej rozwijającym się miastem w USA. W jego centrum, jak w przypadku wielu hiszpańskich miast, usadowiona jest katedra. Katedra pw. San Fernando. Drugim takim centralnym punktem miasta jest Misja Alamo, która wpisała się w w historię nie tylko Teksasu, ale Stanów Zjednoczonych. Tuż obok znajduje się Hotel "Menger", który w swoich pokojach gościł nie tylko znanych prezydentów USA (Dwight Eisenhower, Theodor Roosevelt), ale przez wiele czasu mieszkała tu nasza rodaczka, aktorka Pola Negri. Miasto rozwijało się nad rzeką, tam powstawały młyny, browary, gorzelnie, składy materiałowe, a w zakolu rzeki San Antonio w naturalny sposób wpasowywało się centrum miasta, downtown. Po tamtej świetności pozostał między innymi "Pearl Brewery", w którym dziś znajduje się luksusowy hotel. Kiedy w początkach XIX wieku do Teksasu masowo zaczęli emigrować Polacy ze Śląska, w downtown powoli zaczął powstawać polski dystrykt. To wszystko działo się przy South Alamo Street, pomiędzy ulicami East Market Street na północy, a ulicą Goliad Street (dziś nie istnieje). Na tym miejscu dzisiaj funkcjonuje Hemisfair Park. W dystrykcie tym oprócz polskich domów i sklepów funkcjonował polski kościół św. Michała. Dziś już nie istnieje. Położenie źródło: Wikipedia San Antonio położone na centralnej osi Teksasu północ-południe, w naturalny sposób oddziela południe Teksasu od jego centralnej części. I to dosłownie, bo południowa część San Antonio i wszystko co dalej na południe, to niziny. Jadąc na północ od centrum San Antonio możemy już podziwiać wzgórza, czym dalej na północ, tym bardziej krajobraz jest urozmaicony, usiany wzgórzami, wąwozami i oczkami jezior. Tak więc znajdziesz w San Antonio bardzo urozmaicone widokowo okolice. Dzisiaj miasto jest zaliczane do tzw. Triangle Texas, czyli trójkąta teksaskiego (obszar megapolitalny), którego rogi tworzą miasta Houston, Dallas i San Antonio. Ten trójkąt zawiera 5 z 20 największych miast w USA. To wielkie miasto. Jak podaje Wikipedia w samym mieście mieszka 1,5 miliona osób, a w metropolii San Antonio aż 3 mln mieszkańców. Ciekawostką jest fakt, że czasem nawet w samym środku miasta wpasowane są inne miasteczka, których granic i tak nie można rozpoznać. Przypomina to polski Górny Śląsk. San Antonio ma prosty układ komunikacyjny, osie autostrad I-10, I-35 oraz I-37 poprzecinane są dwiema (a właściwie trzema wliczając to układ autostrad w downtown) obwodnicami. Najbardziej na zewnątrz biegnie obwodnica 1604, a wewnątrz obwodnica 410. Komunikacja San Antonio, ze swym ogromnym obszarem (1,200 km2) nie ma mocno rozbudowanej komunikacji publicznej. Jedynym publicznym środkiem transportu są autobusy. Te jednak nie w każdy zakątek miasta docierają, trzeba mieć samochód, by dotrzeć tam gdzie się chce. To ma się zmienić, powstał plan szybkiej kolejki miejskiej (taki szybki tramwaj) oraz ekspresowych linii autobusowych, które dotrą na obrzeża miasta, a nawet do sąsiednich miasteczek. Jedną z atrakcji w tym planie ma być wykorzystanie na nowo starego, zabytkowego dworca kolejowego. Dzisiaj z San Antonio można się wydostać pociągiem oraz autobusami linii Grehound. Pociągi - raz na dobę - odchodzą w kierunku Los Angeles, Houston oraz Chicago i Nowego Jorku (z przesiadką). Autobusy odchodzą stąd do Dallas, Houston, Corpus Christi oraz na południe do Brownsville. Komunikacja autobusowa nie jest droga (np. bilet z San Antonio do Brownsville - 300km, kosztuje między $17 a $50, zależy jak kupujesz), jednak podróż pociągiem np. do Chicago jest dużo droższa od samolotu! Miasto ma swoje lotnisko międzynarodowe (SAT), jednakże jedyne loty międzynarodowe są stąd do Meksyku. Lotnisko ma jednak bardzo dobre połączenia z wszystkimi głównymi miastami USA i nie trudno ułożyć sobie lot nawet do Polski. Problemem lotniska są parkingi. Zwyczajowo policja przegania chcących chwilkę poczekać przy terminalu na odbiór pasażerów i często jeździ się po prostu pętlą do czasu, aż nasz gość nie pojawi się przed terminalem. Buduje się właśnie parking wielopiętrowy, co chyba wreszcie rozwiąże ten problem. Atrakcje Riverwalk nocą San Antonio, to nie Houston, gdzie jedyną atrakcją jest NASA. Już samo downtown dostarczy niezmęczonemu turyście wielu wartych zobaczenia widoków. Oczywiście spacer po RIverwalk jest obowiązkowy. Stare Riverwalk (w ścisłym downtwon) ma około 5 mil długości. Na piesze trasy nad rzeką San Antonio nanizane są jak koraliki na sznurek liczne restauracje, bary, steakhousy i browary. Natkniesz się na teatr nad wodą, znajdziesz liczne miejsca do odpoczynku w upalne dni i możesz wziąść kurs wodną taksówką lub wsiąść na stateczek i zobaczyć miasto znad rzeki. Dzisiaj Riverwalk jest rozbudowane, sięga znacznie dalej na południe, aż do misji. Nie ma tam już wprawdzie tak licznie kafejek i restauracji, ale można z powodzeniem wybrać się na pieszy lub rowerowy spacer nad rzeką. Zwiedzając downtown, nie można pominąć Alamo Plaza. To historyczne miejsce jest mocno oblegane przez turystów, na placu Alamo Plaza tuż obok znajduje się wspomniany wyżej hotel "Menger". Warto wejść, zobaczyć jego kolonialny wystrój i popytać o historię, a także zobaczyć fotografie z minionej epoki. W centrum wart zobaczenia jest "Majestic Theatre". Bardzo trudno zdobyć tam miejsca na przedstawienie, z dnia na dzień prawie niemożliwe, ale w czasie kiedy nie trwają spektakle, można się "wprosić" na zwiedzanie. Wnętrze głównej sali teatralnej zachwyca bogactwem zdobień, a spoglądając na sufit wydaje się, że właśnie jesteś pod gołym niebem. Pearl Brewery "Pearl Brewery" to nie tylko stary browar zaadaptowany na hotel, to cały historyczny dystrykt. Polecam to miejsce, jeśli jesteście już zmęczeni zwiedzaniem i dopiekła wam (dosłownie) pogoda. To świeżo odnowione miejsce przyciąga turystów swoim spokojem, wieloma miejscami gdzie można spokojnie wypić kawę czy napić się czegoś mocniejszego, znaleźć księgarnię w starym stylu (The Twig Book Shop) czy po prostu zejść nad Riverwalk, który w tym miejscu daje wiele cienia i nie jest tak zatłoczony. Na "Perl Brewery" co tydzień jest organizowany (w weekendy) Food Market, gdzie wystawia się około 40 różnych biznesów z jedzeniem, napojami, kawą, pieczywem i rękodziełem. A co poza dowtown..? To będzie mój subiektywny wybór. Poleciłbym parki San Antonio. Jest ich tu bez liku. Moimi faworytami są Mc Alister Park, położony przy Wurzbach Pkwy, w północno-wschodniej części miasta. Obszarowo jest bardzo duży, ma około 1,000 akrów i położony jest na stosunkowo płaskim terenie. Jego zaletą jest mnóstwo dzikich zwierząt, które nie płoszone pozwalają się tu kilka gatunków jeleniowatych, kojoty, trafi się javalina i dzik, jest mnóstwo dzikich królków i zajęcy i niezliczona ilość ptactwa. Drugim polecanym przeze mnie parkiem jest Friedrich Wilderness Park, połozony bezpośrednio przy I-10 w północnej części San Antonio, tuż za zjazdem do Camp Bullis. Park ma świetne położenie dla wytrzymałych, jego ścieżki pną się po okolicznych wzgórzach, a niektóre z nich zaliczane są do naprawdę trudnych. W soboty trudno tam o zaparkowanie, gdyż chętnych do górskich wycieczek jest dużo, ale kto może wybrać się tam w tygodniu, nie pożałuje... Dla tych, którzy lubią rozrywkę poleciłbym odwiedzić Sea World (choć szczerze mówiąc, szkoda mi tych przepięknych zwierząt uwięzionych tak daleko na lądzie). Sea Wolrd w San Antonio jest chyba najatrakcyjniejszym takim parkiem w USA. Drugim parkiem rozrywki jest Six Flags Fiesta Texas. To raj dla tych, którzy uwielbiają rollercoastery i karuzele. W parku organizowane są także przedstawienia teatralne i koncerty na wolnym powietrzu. Sprawdź jednak dostępność biletów. No i Six Flags bywa czasowo zamykana, a poza sezonem letnim otwarta jest tylko w weekendy. W San Antonio możesz też zejść do podziemi. Kto lubi, może zwiedzić jaskinie Natural Bridge Caverns - położone na północnym wschodzie miasta. Dla amatorów jaskiń dostępne są jeszcze jaskinie w Boerne: Jaskinia bez nazwy, czyli Caverns without Name oraz Cascade Caverns. Ta ostatnia jest często zalewana podczas majowych i sierpniowych deszczy. Dla Polaków, czyli Polonica Sanktuarium MB Częstochowskiej na Bethoven Ave No tak. Trzeba by było wymienić kilka miejsc, które wiążą się pośrednio lub bezpośrednio z Polską, z naszymi rodakami. Wspomniałem już o hotelu "Menger" i Poli Negri. Z historycznych miejsc, to chyba jedyne takie znane i dotąd funkcjonujące. A współczesne..? W południowo-wschodniej części San Antonio przy ulicy Bethoven Avenue mieści się klasztor sióstr Serafitek (Seraphic Sisters). W 1966 roku z okazji Tysiąclecia Chrztu Polski, ksiądz Piotr Kołton zbudował w tym miejscu Sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej, a potem trafiły tu siostry Serafitki i zaopiekowały się tym miejscem. Funkcjonującym akcentem polonijnym jest kościół Our Lady of Sorrows położony przy 3107 N St Mary Street, prawie w downtown San Antonio, tuż przy zjeździe z 281. Proboszczem w tym kościele jest o. Tadeusz Tabak. Przy kościele działa Polska Misja Katolicka, której z kolei proboszczem jest o. Marian Piekarczyk. Msze po polsku w każdą niedzielę o 1PM. Spotkać tu można każdej niedzieli tutejszą Polonię. Często po mszy Polonusi idą na kawkę do pobliskich restauracji albo do położonego na południu San Antonio Klubu Polskiego Polonia San Antonio ma też swoje miejsce, gdzie mogą się spotkać, zabawić, napić polskiego piwa i dobrze zjeść. To Klub Polski prowadzony przez Polish American Center w San Antonio. Właścicielem budynku przy 2611 Mission Road od wielu już lat jest właśnie to stowarzyszenie. W budynku jest duża sala konferencyjno-taneczna ze sceną, bar z zimnymi i nieco mocniejszymi napojami, wyposażona kuchnia i zaplecze. Niestety Klub Polski otwiera swoje podwoje tylko przy specjalnych okazjach, jak święta czy doroczne Festiwale Kiełbasy (Sausage Fest). Trudno jest tak po prostu zajść i spotkać się z Polonią. Kościół w Panna Maria Inne - bardzo ciekawe i warte zwiedzenia miejsca z polskimi akcentami leżą nieco poza San Antonio. Wspomnimy tu o nich krótko, ale warto je odwiedzić. Zaczynając od południa, gdyby jechać z San Antonio w kierunku Corpus Christi drogą 181, to niedaleko od tej drogi leży miejscowość Panna Maria. To tu zaczęła się historia Polonii w Teksasie. Dziś jest tutaj polska parafia, pomnik Jana Pawła II, stara stacja benzynowa Snoga, polskie Visitor Center i... nowo budowany Heritage Center. W tym budynku wg pomysłu byłego biskupa Johna Yanty powstaje Centrum Polskiego Dziedzictwa. Budowa już daleko zaawansowana, zapowiada się, że będzie to ciekawe miejsce, z nowoczesną techniką multimedialną. Blisko Panna Maria leży jeszcze kilka miasteczek i miejscowości, gdzie polsko brzmiące nazwiska to codzienność. Kościuszko, Czestochova, Pawelekville, Saint Hedwig czy La Vernia warte są odwiedzenia, jeśli interesuje cię polska historia w Teksasie. Natomiast wybierając się z San Antonio na północny zachód, koniecznie trzeba zajechać do Bandera. Bandera została uznana za Światową Stolicę Kowbojów, a przyczynili się do tego i Polonusi, którzy skłóceni uciekli z Panna Maria i postanowili się osiedlić nad rzeką Medina RIver. Wybudowali tutaj - chyba najstarszy w USA - polski kościół pw. św. Stanisława Biskupa. Na pobliskim cmentarzu znajdziesz wiele polskich nazwisk przemieszanych z nazwiskami niemieckimi. Obecnie proboszczem kościoła jest ks. Franciszek Kurzaj, organizator aktywności polonijnej w Teksasie. Jeśli już będziecie w Bandera, koniecznie zajdźcie do restauracji "Old Spanish Trail" - Może spotkacie tam Wojciecha Cejrowskiego, który kręcił tam filmy z serii "Boso przez Świat"..? A przy okazji zjecie dobre buritto lub enchiladas w zielonym sosie. Polecam! Film na 300 lat San Antonio Stare fotografie Cet article présente une liste des œuvres de Frédéric Dard publiées sous le pseudonyme San-Antonio, chez Fleuve noir : romans parus dans la série Spécial Police, puis dans la série San-Antonio ; ainsi que d'autres romans associés ou non au personnage du commissaire San-Antonio. L'article présente également la liste des traductions
Przez długi czas wydawało się, że brytyjskie kolonie w Nowym Świecie nie dały się porwać szaleństwu, które od schyłku średniowiecza toczyło Europę. Procesy czarownic zdarzały się tutaj rzadko i – co ciekawe – jeszcze rzadziej kończyły się wyrokami śmierci. Joseph E./domena publiczna Procesy czarownic w Salem skończyły się jedną z największych tragedii w historii Ameryki. Ale dlaczego w ogóle do nich doszło? Pionierzy podchodzili do tematu praktykowania czarnej magii z dużą dozą rozsądku i dystansu. A przynajmniej takie sprawiali wrażenie. O tym, jak bardzo było ono mylne, w 1692 roku przekonali się mieszkańcy niewielkiego Salem na północnym wschodzie. Miejscowość stała się wówczas świadkiem kuriozalnych wydarzeń, które doprowadziły do najsłynniejszego procesu czarownic w dziejach. Nowy Świat bez stosów Nic nie zapowiadało, że wypadki przyjmą tak tragiczny obrót. Gdy padały zarzuty o czary, amerykańskie sądy zazwyczaj wtrącały pozwanych do więzienia, skazywały na wygnanie lub… uniewinniały. Prócz uratowanych istnień oraz oczyszczonych imion, za uniewinnieniem szła także możliwość oskarżenia donosicieli o zniesławienie – a tym samym otrzymania odszkodowania, co również się zdarzało. Joseph E./domena publiczna Zasada domniemania niewinności nie obowiązywała w XVII wieku. Oskarżeni musieli udowadniać, że nie popełnili zarzucanych im czynów. Nie było to łatwe, zwłaszcza że przyznanie się do winy wymuszano często torturami. Wydawało się, że mieszkańcy Nowego Świata zdawali sobie sprawę, co tak naprawdę stoi za podejrzeniami o paranie się czarną magią – ludzka wrogość i złośliwość wobec osób, które z jakiegoś powodu różniły się od innych. Świetnym przykładem jest choćby proces z Pensylwanii wytoczony dwóm rzekomym czarownicom szwedzkiego pochodzenia. Wprawdzie kobiety zostały upomniane, iż same przez swoje złe zachowanie sprowadziły na siebie pozew, ale sąd je uniewinnił – w ich domniemanych magicznych czynach nie dopatrzono się niczego niezgodnego z prawem. Jak relacjonuje Kurt Baschwitz: Na rozprawie obecny był William Penn, założyciel kolonii Pensylwania. […] miał on zapytać jedną z oskarżonych: „Czy jesteś czarownicą? Czy latałaś kiedy na miotle?”. Wystraszona kobieta przyznała się do tego od razu, na co Penn oświadczył, że ma ona niezaprzeczone prawo latać sobie na miotle, gdyż nie ma takiego przepisu, który by tego zabraniał. Nie tylko w Pensylwanii sceptycznie podchodzono do oskarżeń o czary. Podobnie było w Nowym Jorku (wcześniej nazywanym Nowym Amsterdamem). Miasto, pomimo przyłączenia do brytyjskich kolonii, nadal zachowało holenderskie wpływy. Prawdopodobnie dzięki temu i tak nieliczne w tym regionie procesy nie kończyły się wyrokami skazującymi. Czym zatem wyróżniło się Salem na mapie Nowego Świata? I co spowodowało, że to właśnie tam rozegrał się najsłynniejszy procesy czarownic? Zobacz również:Biblia Diabła – średniowieczny manuskrypt, w którym ukazano LucyferaPolowanie na czarownice, czyli o tym, jak mężczyźni nienawidzili kobietCzy Polska naprawdę była krajem bez stosów? Kraina z pogranicza Gdy w Salem wybuchła obsesja na punkcie czarnej magii, w Europie stosy, na których palono osoby podejrzane o kontakty z szatanem, dogasały. I choć w XVIII stuleciu zdarzały się jeszcze pojedyncze procesy, to paranoja, jaka ogarnęła Stary Kontynent na przełomie XVI i XVII wieku, już się wypaliła. Dlaczego zatem nagle wszystkie uprzedzenia i podejrzenia odżyły w odległym Nowym Świecie? Tak opisuje te tereny Stacy Schiff w książce „Czarownice. Salem, 1692”: Osada Salem po części zawdzięcza swoje istnienie lękowi przed zasadzką. Tę samą nazwę, ustanowioną w 1629 roku, nosiło najstarsze miasto w zatoce Massachusetts, niemal stolica Nowej Anglii. […] Niewiele znano lepszych miejsc w całej kolonii; wyśmienity port ustępował jedynie temu w Bostonie. Miasto prowadziło zyskowny handel z Europą i Indiami Zachodnimi. […] Było spokojniejsze, mniej kosmopolityczne niż Boston, ale równie wytworne. […] W latach czterdziestych XVII wieku farmerzy zaczęli migrować na północ i zachód, coraz dalej od dobrze prosperującego portu, za wzgórza ku żyźniejszym ziemiom. Utworzyli rozległą osadę, również zwaną Salem (obecnie leży ona na terenie Danvers). Whetton Ehninger/domena publiczna W Salem wszystko zaczęło się od dwóch dziewczynek, do których wkrótce dołączyła grupa nastolatek oskarżających o czary rozmaite osoby, w wielu przypadkach zupełnie im obce. Obszary te na pierwszy rzut oka wydawały się nowoczesnymi, tętniącymi życiem i szybko rozwijającymi się ośrodkami. Niestety, było to tylko pierwsze i bardzo złudne wrażenie, które rozwiewało się wraz z bliższym poznaniem mieszkańców tych terenów – purytan. W szponach przesądów W tym na pozór spokojnym i chrześcijańskim społeczeństwie wiara w istnienie czarnej magii funkcjonowała na równi z przekonaniem, że to, co jest zapisane w Biblii, jest prawdą. I to jedyną słuszną, wokół której powinno się budować życie zarówno jednostki, jak i całej społeczności. Stacy Schiff w książce „Czarownice. Salem, 1692” pisze o purytanach: Wycierpiawszy wiele z powodu wiary, pożeglowali do Ameryki Północnej, by móc praktykować swą religię „w czystości większej i wolni od zagrożeń, jakie panowały w kraju, gdzie dotąd żyli” […]. Uważali reformację za niedokończony projekt, a Kościół anglikański za nie dość cnotliwy. […] Mieli skłonność do konfliktów i dzielenia się na frakcje, do formułowania stanowczych sądów, do wyniosłego oburzenia.[…] Nie tolerowali innych wyznań, byli zaciekli i zarazem pełni lęków, pewni siebie, okrutnie racjonalni, nie całkiem amerykańscy. Stworzyli najbardziej homogeniczną kulturę w dziejach kontynentu. Tacy właśnie ludzie w dużej mierze zamieszkiwali stan Massachusetts. Żyli na skraju świata. Za miedzą, w leśnej otchłani czaili się Indianie i wrogo nastawieni Francuzi. Wśród osadników krążyły historie o tajemniczych porwaniach i brutalnych mordach dokonywanych przez dzikich. Do tego dochodziły klęski nieurodzaju, epidemie ospy i złe stosunki z Londynem. Wszystko to tylko pogłębiało poczucie izolacji tej konserwatywnej społeczności. Wiadomości z Europy docierały za ocean z bardzo dużym opóźnieniem. Niejednokrotnie koloniści nie wiedzieli o kryzysach politycznych czy militarnych, rozgrywających się na Starym Kontynencie. Można śmiało stwierdzić, że mieszkańcy Nowej Anglii żyli poza czasem, w rytm lokalnych wydarzeń, które ograniczały się do ich najbliższego otoczenia. Fredericks/domena publiczna Wśród trzech pierwszych oskarżonych w Salem znalazła się czarnoskóra niewolnica Tituba. Za pomocą czarów miała ona ściągnąć tajemnicze drgawki na córkę swojego pana i jej kuzynkę. W tej atmosferze wzajemnej nieufności, podejrzeń i fantastycznych opowieści z pogranicza świata realnego i fikcyjnego, wychowywały się dziewczęta, które, jak podaje Stacy Schiff wysłały na stryczek: „czternaście kobiet, pięciu mężczyzn i dwa psy”. Nie licząc osób, które zmarły w więzieniu. Szatańska paranoja Według Marvina Harrisa polowania na czarownice stanowiły swoisty regulator, chroniący establishment (zarówno świecki, jak i duchowy) przed protestami biednych, domagających się lepszego życia. Jednak ta diagnoza nie do końca pokrywa się z wydarzeniami, które rozegrały się w Salem. Co zatem tak naprawdę przyczyniło się do wybuchu paniki w małej miejscowości? Trudno wskazać jednoznaczną odpowiedź. Tamtejsze społeczeństwo od dłuższego czasu żyło w napięciu. Laureatka Nagrody Pulitzera w książce „Czarownice. Salem, 1692” pisze: „W odizolowanych osadach, w ciemnych, zadymionych domach żyło się w mroku, a w mroku człowiek uważniej wytęża słuch, wyobraźnia pracuje żywiej i kwitnie to, co święte i tajemne”. Co więcej, purytanie wierzyli, iż swoim przybyciem uwolnili Nową Anglię z rąk szatana. Jak relacjonuje Stacy Schiff w Salem „prawie każdy miał w domu Biblię. Biblijne obrazy powracały w myślach, snach, karach i majakach. […] Czary stanowiły ulubiony złowieszczy omen”. W tej atmosferze wychowywało się kilka znudzonych i niechętnych do wykonywania domowych obowiązków dziewcząt. Nasłuchawszy się opowieści z dreszczykiem snutych przez służbę oraz doświadczywszy na własnej skórze brutalnego życia w cieniu indiańskich ataków, zapoczątkowały jedną z najsłynniejszych tragedii w historii Ameryki Północnej. „Wszystko zaczęło się od dwóch dziewczynek. Wkrótce dołączyła do nich grupa nastolatek, na które czar rzuciły rozmaite osoby, w większości przypadków zupełnie im obce” – pisze Stacy Schiff. Dziewięcioletnia córka pastora, Betty Parris i jej jedenastoletnia kuzynka, Abigail Williams, niespodziewanie zapadły na tajemnicze konwulsje. Miały ataki drgawek; podczas napadów wydawały z siebie przerażające odgłosy. Zaniepokojony ich zachowaniem ojciec Betty, Samuel Parris, sprowadził do domu doktora Williama Griggsa i to on postawił diagnozę: dziewczynki znajdują się pod wpływem czarów. W tym momencie niewolnica Parrisów, Tibuta, przejęta wydarzeniami w domu pana postanowiła pomóc. Zainspirowana wskazówkami jednej z sąsiadek przygotowała podpłomyk, którego jednym ze składników była uryna dziewczynek, a następnie dała go do zjedzenia psu. Nie zdjęło to klątwy z dziewczynek, natomiast przyczyniło się do wskazania przez nie pierwszych czarownic. Były to: lokalna żebraczka Sarah Good, „ciesząca się” nieciekawą opinią, schorowana Sarah Osborne i sama Tibuta. Dwie pierwsze stanowczo zaprzeczyły oskarżeniom, za to niewolnica wszystko potwierdziła – i uratowała tym samym swoją skórę. Jak zaznacza Baschwitz: „Wieszano tylko kobiety i mężczyzn, którzy wytrwale wzbraniali się przyznać, że są winni występku czarostwa. Była to jedna z wielu osobliwości procesu w Salem”. Trzy pierwsze rozprawy zapoczątkowały tragiczną serię procesów, w wyniku których kilkunastu pozwanych zawisło na stryczku, część zmarła w więzieniu, a jedna osoba podczas tortur. Podłoże zarzutów bywało różne. Od odmiennego wyglądu czy zachowania, po wzajemnie animozje w rodzinie i sąsiedztwie. Dziewczęta kierowały oskarżenia również wobec tych, którzy otwarcie kwestionowali zasadność całej akcji, i dawały przy tym niesamowity pokaz umiejętności aktorskich. Krzyki, rzucanie się na podłogę i wicie w konwulsjach – to tylko nieliczne z ich „popisowych” numerów. A. Crafts/domena publiczna Dziewczęta, które rzucały oskarżenia w Salem, wykazywały się niezwykłymi umiejętnościami aktorskimi. Ich popisowym numerem były drgawki i opętańcze krzyki. Zasada domniemania niewinności oficjalnie została wprowadzona dopiero pod koniec XVIII wieku. Wcześniej oskarżeni musieli udowadniać swoją niewinność, dlatego tak łatwo było skłonić osoby do przyznania się do czynów, których nie popełniły. Presja wywoływana przez przesłuchania praktycznie uniemożliwiała obronę. A w Salem tylko szybkie przyznanie się do winy dawało szansę na przeżycie. Szaleństwo trwało od marca do października 1692 roku. Ostatnia rozprawa w Salem odbyła się w styczniu 1693 roku – uniewinniono wówczas czterdzieści dziewięć osób, które wcześniej oczekiwały na skazanie za praktykowanie czarnej magii. Jak pisze Stacy Shiff: „Procesy czarownic to zasnuta pajęczynami baśń ludowa z surowym morałem przypominająca, że – jak pisał pewien pastor, który nieprzychylnym okiem śledził cały kryzys – zupełna słuszność˛ może zrodzić zupełne zło”. Bibliografia: Kurt Bashwitz, Czarownice – dzieje procesów o czary, Cyklady 1999. Marvin Harris, Krowy, świnie, wojny i czarownice: zagadki kultury, Państwowy Instytut Wydawniczy 1985. Jean-Michel Sallmann, Czarownice. Oblubienice szatana, Wydawnictwo Dolnośląskie 1994. Stacy Shiff, Czarownice. Salem, 1692, Marginesy 2019.
Una de las historias más perturbadoras y macabras es la de las brujas de Salem, ya que al menos 200 mujeres de un pequeño pueblo ubicado en Massachusetts fueron acusadas de ser malvadas brujas
Dokument opowiada historię Elizabeth Ramirez, Cassandry Rivera, Kristie Mayhugh i Anny Vasquez, latynoskich lesbijek, niesłusznie skazanych za zgwałcenie dwóch dziewczynek. Sprawa stała się głośna, gdyż obnażyła wiele nieprawidłowości w amerykańskim systemie sądowym. Oskarżone kobiety w oczach opinii publicznej wydały się oczywistymi winowajczyniami ze względu na orientację seksualną, kolor skóry i status społeczny. Uprzedzenia i wiara w przesądy doprowadziły do ich skazania. Film "Salem: historia czwórki z San Antonio" przedstawia historię prześladowań, które dotknęły cztery kobiety pochodzenia latynoskiego, oskarżone o molestowanie seksualne dwóch nieletnich dziewczynek. Proces sądowy kobiet przekształcił się w polowanie na czarownice. "Salem: historia czwórki z San Antonio" opowiada historię Elizabeth Ramirez, Cassandry Rivera, Kristie Mayhugh i Anny Vasquez - czterech lesbijek pochodzenia latynoskiego niesłusznie skazanych za zgwałcenie dwóch nieletnich dziewczynek. Film rozpoczyna się w momencie, w którym trwa dziesiąty rok ich odsiadki w teksańskim więzieniu. Reżyserka Deborah S. Esquenazi, sięgając do prywatnych zbiorów video oskarżonych kobiet oraz przeprowadzając wywiady z osobami zaangażowanymi w oczyszczenie ich z zarzutów, pokazuje nie tylko osobiste, pełne prześladowań historie bohaterek, ale również dokumentuje zaciętą walkę o prawdę. Walka oskarżonych kobiet o uniewinnienie przeistoczy się w batalię ze stereotypami, homofobią i szykanowaniem na tle rasowym. Film kończy się zwycięstwem prawników reprezentujących kobiety, które po latach wychodzą na wolność. Ta sprawa stała się głośna w całych Stanach Zjednoczonych, gdyż obnażyła wiele nieprawidłowości w amerykańskim systemie sądowym. Oskarżone kobiety w oczach opinii publicznej wydały się oczywistymi winowajczyniami ze względu na orientację seksualną, kolor skóry i status społeczny. Uprzedzenia i wiara w przesądy doprowadziły do ich skazania. Ten przypadek nie jest wyjątkiem - w USA to właśnie kobiety pochodzenia latynoskiego stanowią znaczący procent skazanych.
Emmy® nominee SOUTHWEST OF SALEM examines the persecutions of four Latina lesbians wrongfully convicted of gang-raping two young girls. For the first time in Kategoria: Data publikacji: Procesy w Salem to jeden z niewielu momentów amerykańskiej historii, w którym kobiety odegrały najważniejszą rolę. Jeden z mroczniejszych. Panika wybuchła na początku 1692 roku podczas wyjątkowo ostrej zimy w Massachusetts. Siostrzenica pastora zaczęła wić się i wyć. Histeria szybko się rozprzestrzeniła. Sąsiedzi oskarżali sąsiadów, mężowie żony, rodzice i dzieci oskarżali siebie nawzajem. Wszystko trwało niespełna rok – przez ten czas powieszono dziewiętnaście osób, a pewnego starca ukamienowano. W centrum kryzysu znalazły się nastolatki, głośne i dosadne. Stacy Schiff przedstawia trudy nastoletniego życia w purytańskiej społeczności. Opowiada, o jaką stawkę grali rządzący. Wyjaśnia zasady surowej wiary, niebezpieczne położenie mieszkańców kolonii, którzy znaleźli się na granicy „odludnej, kamienistej, jałowej, krzaczastej i porośniętej puszczami dziczy”, pośród zamętu. Schiff wydobywa na wierzch lęki trawiące pierwszych Amerykanów, by rewelacyjnie zestawić je z dzisiejszymi niepokojami. W epoce religijnej gorączki i niewidzialnych wrogów ta fascynująca historia staje się ważniejsza niż kiedykolwiek. „Czarownice” to porywająca opowieść o pierwotnej amerykańskiej tajemnicy, napisana świetnym językiem przez jedną z najbardziej uznanych historyczek. Poznaj kulisy najsłynniejszego procesu o czary:

27.08.2022r. byliśmy świadkami jak sakramentalne TAK powiedzieli sobie Sylwia i Rafał . Historia tych dwojga młodych ludzi i obecność na ich ślubie jest dla nas bardzo wyjątkowym i emocjonującym

Home Książki Historia Czarownice. Salem, 1692 W epoce religijnej gorączki i niewidzialnych wrogów ta fascynująca historia staje się ważniejsza niż kiedykolwiek. Panika wybuchła podczas wyjątkowo ostrej zimy. Siostrzenica pastora zaczęła wić się i wyć. W centrum kryzysu znalazły się nastolatki, głośne i dosadne. Histeria szybko się rozprzestrzeniła. Sąsiedzi oskarżali sąsiadów, mężowie żony, rodzice i dzieci oskarżali siebie nawzajem. Wszystko trwało niespełna rok – przez ten czas powieszono dziewiętnaście osób, jedną osobę ukamienowano. Procesy w Salem to jeden z niewielu momentów amerykańskiej historii, w którym kobiety odegrały najważniejszą rolę. I jeden z mroczniejszych. Stacy Schiff rzuca na tę pozornie znaną historię nowe światło. Przedstawia trudy nastoletniego życia w purytańskiej społeczności. Wyjaśnia zasady surowej wiary, położenie kolonistów, którzy znaleźli się na granicy „odludnej, kamienistej, jałowej, krzaczastej i porośniętej puszczami dziczy”. Wydobywa lęki pierwszych Amerykanów, by rewelacyjnie zestawić je z dzisiejszymi niepokojami. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 6,5 / 10 144 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Salem po dziś dzień roztacza swój czar, pozostaje mroczną legendą naszego narodu, sensacją jak z bulwarówki, dystopijnym rozdziałem naszej przeszłości. Zgrzyta , lśni i podryguje w amerykańskiej historii i naturze. Salem po dziś dzień roztacza swój czar, pozostaje mroczną legendą naszego narodu, sensacją jak z bulwarówki, dystopijnym rozdziałem naszej p... Rozwiń Stacy Schiff Czarownice. Salem, 1692 Zobacz więcej dodaj nowy cytat Więcej Powiązane treści
Inlägg om lokalhistoria skrivna av Kari. Den 13 februari 1865 kunde den som läste Stockholms dagblad få öga på en liten, liten annons.
FilmSouthwest of Salem: The Story of the San Antonio Four20161 godz. 31 min. {"id":"776739","linkUrl":"/film/Salem%3A+historia+czw%C3%B3rki+z+San+Antonio-2016-776739","alt":"Salem: historia czwórki z San Antonio","imgUrl":" rok 1994. Cztery lesbijki zostają skazane za gwałt. Więcej Mniej {"tv":"/film/Salem%3A+historia+czw%C3%B3rki+z+San+Antonio-2016-776739/tv","cinema":"/film/Salem%3A+historia+czw%C3%B3rki+z+San+Antonio-2016-776739/showtimes/_cityName_"} {"linkA":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeA","linkB":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeB"} Na razie nikt nie dodał opisu do tego filmu. Możesz być pierwszy! Dodaj opis filmuZdjęcia do filmu kręcono w Teksasie (USA). Na razie nikt nie dodał wątku na forum tego swoich sił i podziel się być pierwszy! Dodaj wątek na forum
Income. $28,579 Per capita income. about 90 percent of the amount in the San Antonio-New Braunfels, TX Metro Area: $32,580. ±$311. about 80 percent of the amount in Texas: $34,255. ±$134. $55,084 Median household income. about 80 percent of the amount in the San Antonio-New Braunfels, TX Metro Area: $65,355. ±$614. Southwest of Salem: The Story of the San Antonio Four2016 6,6 32 oceny 42 chce zobaczyć Strona główna filmu Podstawowe informacje Pełna obsada (11) Opinie i Nagrody Nagrody (2) Forum Multimedia Plakaty (2) Pozostałe Ciekawostki (1) Newsy (1) {"type":"film","id":776739,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Salem%3A+historia+czw%C3%B3rki+z+San+Antonio-2016-776739/tv","text":"W TV"}]} Pełna obsada i twórcy (11) Twórcy Inne {"ids":[]}Jeszcze nikt nie dodał obsady i twórców do tego filmu. Dodaj ich i współtwórz z nami drugą największą bazę filmową na świecie!

In Which Languages is 'Southwest of Salem: The Story of the San Antonio Four' releasing? Visual Stories. Right arrow. Entertainment. Dashing pictures of Amala Paul. Recipes. 15 popular foods

O podróży autobusemPorady Dotyczące Podróży AutobusemPorozmawiaj z lokalnymi mieszkańcami na przystanku autobusowym podczas podróży z Winston-Salem do San Antonio. Nowe miasto najlepiej poznaje się przez rozmowę z coś więcej niż zwykły przejazd z Winston-Salem do San Antonio, jazda autobusem pozwoli Ci zobaczyć jedne z najpiękniejszych panoram w drodze na ostatni przystanek mają najniższą emisję dwutlenku węgla spośród wszystkich zmotoryzowanych środków transportu. Autobus z Winston-Salem do San Antonio wyemituje o połowę mniej CO2 niż pociąg oraz znacznie mniej niż samochód czy listę odtwarzania na czas jazdy autobusem z Winston-Salem do San Antonio i ciesz się krajobrazem przy akompaniamencie osobiście skomponowanej ścieżki z najdłuższych tras autobusowych na świecie przebiega z Ontario aż do Alberty w Kanadzie (tym samym autobusem). Autobus pokonuje odległość 3435 km (2135 mil), a cena za przejazd wynosi mniej niż $ liczba podróżujących autokarem wynosi 32, co oznacza, że jeden autokar mógłby zastąpić co najmniej 30 samochodów!Czy wiesz, że w USA każdego dnia średnio 4400 autobusów międzymiastowych wyrusza w podróż? Ta liczba rośnie nieprzerwanie od 9 lat!
8 mars och kvinnodagen! Grattis till alla kvinnor! Salem har många kvinnor som borde lyftas fram. I dag tänker jag speciellt på fru Maria Bolin, som bodde i Sandbäck i Rönninge. Hon var en föregångskvinna för allt från trädgårdsfrågor till kvinnlig rösträtt.
Program TV Stacje Magazyn film dokumentalny USA 2016 Bohaterkami dokumentu są: Elizabeth Ramirez, Cassandra Rivera, Kristie Mayhugh i Anna Vasquez - cztery homoseksualistki pochodzenia latynoskiego niesłusznie skazane za zgwałcenie dwóch małoletnich dziewczynek. Widzowie poznają ich historię w momencie, gdy mija dziesiąty rok ich odsiadki w teksańskim więzieniu. Reżyserka Deborah S. Esquenazi mocno angażuje się w całą sprawę. Sięga do prywatnych zbiorów video oskarżonych kobiet, rozmawia z osobami, które walczą o uniewinnienie Elizabeth, Cassandry, Kristie i Anny. Dzięki zebranym dowodom kobiety w końcu po latach zostają oczyszczone z zarzutów i mogą opuścić więzienne mury. Cała ta sprawa obnażyła amerykański system sądowy. Ponadto ujawniła, jak łatwo można kogoś posądzić o niecne czyny, jeśli tylko ma inny kolor skóry, jest innej orientacji seksualnej lub wyznania. To uprzedzenia i wiara w przesądy doprowadziły do skazania niewinnych kobiet. Deborah S. Esquenazi Brak powtórek w najbliższym czasie Co myślisz o tym artykule? Skomentuj! Komentujcie na Facebooku i Twitterze. Wasze zdanie jest dla nas bardzo ważne, dlatego czekamy również na Wasze listy. Już wiele razy nas zainspirowały. Najciekawsze zamieścimy w serwisie. Znajdziecie je tutaj. .
  • 42z2jyhapo.pages.dev/409
  • 42z2jyhapo.pages.dev/730
  • 42z2jyhapo.pages.dev/804
  • 42z2jyhapo.pages.dev/608
  • 42z2jyhapo.pages.dev/170
  • 42z2jyhapo.pages.dev/572
  • 42z2jyhapo.pages.dev/203
  • 42z2jyhapo.pages.dev/169
  • 42z2jyhapo.pages.dev/553
  • 42z2jyhapo.pages.dev/110
  • 42z2jyhapo.pages.dev/990
  • 42z2jyhapo.pages.dev/41
  • 42z2jyhapo.pages.dev/870
  • 42z2jyhapo.pages.dev/79
  • 42z2jyhapo.pages.dev/639
  • salem historia czwórki z san antonio