Ich związek zdawał się stabilny, a jednak w 1977 r. miało miejsce wydarzenie, które rzuciło się cieniem na małżeństwie. Sting wówczas poznał przyjaciółkę swojej żony, niejaką
Zaufanie, to podstawa każdego związku. Czasami jednak w nasze życie wkradają się wątpliwości. Nie jesteśmy przekonani, co do wierności naszych partnerów, albo mamy dziwne przeczucie. Pewien detektyw, który od lat zajmuje się zdradami małżeńskimi sporządził listę sygnałów, które mogą świadczyć o tym, że nasi bliscy mają coś na sumieniu… Tajniki pracy Thomas Martin jest prywatnym detektywem, pochodzącym z Kalifornii. Od 40 lat zajmuje się śledzeniem niewiernych małżonków. Obecnie prowadzi firmę Investigative Service i pisze książki. W jednej z nich, pt. „Seeing Life Through Private Eyes” sporządził listę dwudziestu sygnałów, które mogą świadczyć o zdradzie. Jak ostrzega Martin: Jeśli zauważyłaś u swojego partnera jeden lub dwa sygnały, nie ma powodów do obaw. Ale jeśli zaznaczyłaś cztery albo więcej – zacznij się martwić Poniżej znajduje się lista sygnałów, z którymi detektyw spotykał się najczęściej. Sygnały, które mogą świadczyć o zdradzie: 1. Zmiana przyzwyczajeń. 2. Wcześniejsze wychodzenie z domu i późniejsze powroty. 3. Delegacje z pracy. 4. Nieobecność w czasie świąt i rodzinnych wakacji. 5. Rosnąca liczba nadgodzin. 6. Niewyjaśnione wydatki. 7. Sekretne konta w mediach społecznościowych lub e-mail. 8. Ukrywanie wyciągów z kart. 9. Wyjątkowa dbałość o wygląd. 10. Trop kogoś innego, np. szminka na kołnierzyku, zapach perfum. 11. Kupowanie prezentów, których nie widziałaś. 12. Niewyjaśnione znaleziska, np. prezerwatywy w aucie, opakowania po jedzeniu na wynos. 13. Zapisanie się na siłownię. 14. Nieodebrane telefony z nieznanych numerów. 15. Zakodowane albo sekretne wiadomości i SMS-y. 16. Mniej seksu w związku. 17. Wykręcanie się i defensywność. 18. Oczywiste kłamstwa. 19. Drażliwość i burzliwy nastrój. 20. Niechęć do niezapowiedzianych spotkań. Najważniejszy sygnał Jest jednak coś, co ma większe znaczenie niż cała ta lista – to intuicja. Sam Martin uważa, że ludzie są w stanie niemal ze stuprocentową pewnością określić, czy ich najbliżsi mówią prawdę, czy coś ukrywają.
Cała prawda o tabletkach powiększających biust. Przeprowadziłam "śledztwo" Czytam o promocyjnych cenach, niepowtarzalnej szansie na zmianę swojego życia i o czterech milionach kobiet
"M jak miłość" odcinek 1665 ostatni przed wakacjami - wtorek, o godz. w TVP2 W ostatni, 1665 odcinku "M jak miłość" Magda nie pozna prawdy o zdradzie męża. Andrzej będzie wręcz nachalny i trudno będzie Budzyńskiej opędzić się od jego telefonów i sms-ów. W środku dnia skontaktuje się z nią także Julia, która zdobędzie numer Magdy i namówi na wieczorne spotkanie. Na szczęście jednak do rozmowy żony z kochanką nie dojdzie! Magda wyzna Kindze w 1665 odcinku "M jak miłość", że kolejnego ciosu od losu nie przeżyłaby. Z tego punktu widzenia idealnym rozwiązaniem jest niedoprowadzenie do jej spotkania z kochanką Andrzeja. Może po wakacjach Budzyńska nabierze sił i będzie gotowa na złe wiadomości? Czytaj także: M jak miłość, odcinek 1664: Największa tajemnica Mateusza wyjdzie na jaw! Barbara znów zobaczy wnuka z niewierną Lilką - ZDJĘCIA, ZWIASTUN Jest także spore prawdopodobieństwo, że ciąża Julii w "M jak miłość" nie będzie miała nic wspólnego z Andrzejem. To oznacza, że cokolwiek będzie chciała powiedzieć Magdzie w 1665 odcinku serialu, w 1666 może już być nieprawdą! Wiedza Magdy w 1665 odcinku "M jak miłość" będzie polegała na jej niezwykłej intuicji i ocenie sytuacji. Zmiana zachowania Andrzeja, który oszaleje na punkcie żony i potajemne spotkania w nocy dadzą jej do myślenia. Ale fakty nie dotrą do Budzyńskiej do końca sezonu. W finale sezonu "M jak miłość" w ostatniej scenie Magda będzie czekała na Julię w kawiarni. Twarz Budzyńskiej zastygnie w uśmiechu po kolejnym telefonie od męża, za to twarz Julii zaleje się łzami. To chyba sprawiedliwe zwieńczenie wątku w 1665 odcinku serialu? Zobacz też: M jak miłość. Andrzej wystawiony przez wszystkich przyjaciół! Magda odejdzie, a Budzyński będzie zdany tylko na siebie - WIDEO Koniec M jak miłość. Tajemnica Franki o dziecku wyjdzie na jaw w 1665 odcinku? Julia powie Magdzie o zdradzie Andrzeja?
Jessica Ziółek o zdradzie w związku z Arkadiuszem Milikiem. Żurnalista wprost zapytał Jessicę Ziółek o to, kiedy pierwszy raz dowiedziała się o zdradzie. Była partnerka piłkarza
Zdrada – dla jednych nic wielkiego, dla innych koniec relacji. Choć ma wiele wymiarów, głównie kojarzymy ją z typowym skokiem w bok. Między innymi o tym, jak zdradzamy i jak radzić sobie ze zdradą, rozmawialiśmy z psychologiem i trenerem umiejętności psychospołecznych Klaudią Klukowską. Patrycja Pupiec: Jak wyczuć zdradę? Czy to w ogóle możliwe? Na jakie aspekty w zachowaniu partnera powinniśmy zwrócić uwagę? Klaudia Klukowska: Kolczyk znaleziony w samochodzie, telefony w środku nocy, zapach perfum na czyimś ubraniu czy ślad szminki – w takich przypadkach automatycznie włącza nam się sygnał alarmowy, ale... Istnieją też znacznie subtelniejsze oznaki, że coś może być nie tak. Zdrada zawsze jest jakąś zmianą w życiu, a jedna zmiana często pociąga za sobą kolejne. Mogą pojawić się więc zmiany w zachowaniu – na przykład mężczyzna, który do tej pory chodził w dwóch parach spodni, teraz poszerzył swoją garderobę, nagle zaczyna dbać o wygląd, dużo czasu spędzać w łazience, pucować się, szorować, robić fryzurę. Takie zmiany mogą dać do myślenia. Choć romans pociąga za sobą zmiany w codziennym funkcjonowaniu, to nie ma tu jednego uniwersalnego scenariusza. Często osoba zdradzająca zaczyna być w domu poirytowana, obojętna. Na przykład mężczyzna miał dla swojej partnerki więcej czasu. Był otwarty na rozmowy, uczestniczył w życiu rodzinnym, a nagle zaczyna tego unikać. Z drugiej strony może mieć wyrzuty sumienia albo starać się zatuszować swoją zdradę, zrekompensować swoje zachowanie, więc zaczyna bardziej się starać, przynosi kwiaty, kupuje prezenty bez okazji, chociaż nigdy tego nie robił, jednak wspólnym mianownikiem tych zachowań jest właśnie zmiana. Jakie są główne powody zdrad? Dlaczego ludzie zdradzają? W pracy jako psycholog często mam okazje obserwować pewne powtarzalne schematy. Czasami wiążemy się z partnerem, który ma osobowość poszukującą wrażeń. Nie zawsze widać od razu, że mamy do czynienia z tym typem osobowości. Często taka osoba wchodzi w związek, a nie przepracowała swoich problemów, ponieważ cechą charakterystyczną takich osób jest nieustanne poszukiwanie adrenaliny. I dla niektórych tą adrenaliną może być pozazwiązkowy romans. W związku z partnerem o tego typu osobowości możemy stawać na rzęsach i starać się, żeby układało się jak najlepiej, ale paradoksalnie im będzie lepiej w domu, tym gorzej, bo taka osoba, tym bardziej będzie chciała uciec od tej stabilizacji. To naprawdę trudny przypadek, bo podłoże osobowościowe jest na tyle silne, że niezależnie od tego, z kim wejdzie w związek, po prostu czasem może nie być w stanie stworzyć monogamicznej relacji. Natomiast jeżeli przejdziemy do samych schematów, które pojawiają w związkach, gdzie żaden z partnerów nie ma zaburzeń osobowościowych, to często zdrada wynika z niskiego poczucia własnej wartości i takim romansem chcemy się dowartościować. Mężczyźni często tłumaczą, że to partnerki sprawiają, że czują się wykastrowani, bo cokolwiek nie zrobią, zawsze spotkają się z krytyką, a romans spowodował, że czują się seksowni, kochanki nie boli głowa, nie ma tej codziennej domowej monotonii. A samotność? Niestety, to znak naszych czasów, że coraz więcej ludzi czuje się samotnych w związkach. Wiele związków nie kończy się z różnych przyczyn, bo na przykład łączą ich różne profity, kredyt, dom, dzieci. Co więcej, pozostaje przyzwyczajenie. Ludzie w takich przypadkach są ze sobą, bo rozstanie zbyt wiele by ich kosztowało energetycznie, psychicznie, emocjonalnie, również finansowo, choć związek nie jest już tym, czego dana osoba poszukuje, nie czuje miłości i uczuć pożądania. Dąży do szukania tych rzeczy poza związkiem. Zresztą często z pewnym milczącym przyzwoleniem drugiej strony. Popularny kryzys wieku średniego także może powodować większe pragnienie skosztowania zakazanego owocu. Pamiętajmy także, że to mit, że kryzys wieku średniego dotyka tylko mężczyzn, bo i kobiety nie są na niego odporne. Kryzys wieku średniego wiąże się z tęsknotą za młodzieńczymi latami, kiedy dopiero wszystko się zaczynało, było świeże, beztroskie i nie "na zawsze". Wspomina się pierwsze randki, romanse, namiętności i wtedy rodzi się pokusa. Zdrada może mieć wiele wymiarów - to nie tylko seks poza związkiem, tylko w pewnym sensie złamanie pewnych ustaleń/partnerskiej umowy, prawda? Tak, jak najbardziej. Zdradę z reguły kojarzymy z romansem – ktoś wyjeżdża w delegację, gdzieś, gdzie nikt nie zobaczy go z kochanką lub kochankiem. Ale nawet pod względem semantycznym zdrada ma szersze znaczenie. Jest pewnego rodzaju oszustwem, złamaniem danej obietnicy, ustaleń podjętych w kluczowych dla jednostki kwestiach. Istnieje przecież także pojęcie zdrady emocjonalnej. I ta zdrada może boleć równie mocno, jak typowy skok w bok. Jak zdradza kobieta, a jak mężczyzna? Czy w ogóle można mówić o jakichkolwiek różnicach w przypadku zdrady? To ma podłoże w ewolucji. Podejście kobiet do seksu i mężczyzn jest różne. Nasze geny, mózg, organizm się różnią. Kobieta jest w ciąży, połogu, przechodzi laktację. W praczasach poszukiwała mężczyzny, który będzie na tyle stały w uczuciach, by w tym trudnym okresie zapewnić jej byt i opiekę. Mężczyzna mógł być tu, kolokwialnie mówiąc, bardziej beztroski. Czasy się zmieniły, ale nasze geny i mózgi ukształtowane w toku ewolucji, wolniej poddają się zmianom. Stąd też, kobiety większą wagę przywiązują do duchowego, emocjonalnego aspektu relacji. Żeby przetrwać i zapewnić jak najlepsze warunki dzieciom, musiały bardzo starannie wybrać partnera i brać pod uwagę jego dojrzałość do związku. Kobiety łączą seks z emocjami. Oczywiście tutaj też nie należy generalizować. Ale mówimy o takich głównych trendach, czyli nie znaczy to, że każdy jest taki. Mężczyznom z kolei zawsze łatwiej było oddzielać seks od emocji – mogą więc zdradzać czysto seksualnie. Dlatego tak często zdradzający mężczyzna chce powrotu do żony, zostawia kochankę, choć jej obiecuje, że porzuci żonę, a tak naprawdę później zastąpi kochankę inną kobietą. Po prostu traktują romans czysto rozrywkowo. A kobietom nie przychodzi łatwo oddzielić zdradę od emocji. Czy winnemu zdrady jest zawsze zdradzający? Często mówi się, np. przy rozwodzie "wina leży po obu stronach", "choć jedna strona zdecydowała się odejść, to miała ku temu poważne powody". Czy takie tłumaczenie zdrady jest w porządku? Należy podkreślić, że zdrada nigdy nie jest OK. To tak jakby powiedzieć, że kobieta została okradziona i sama sobie jest winna, bo nie zamknęła torebki. Zawsze jestem przeciwna przerzucaniu winy na ofiarę, a tak często postępują matki, które mówią córkom "nie potrafiłaś go przypilnować, nie zajmowałaś się domem, więc odszedł". Te słowa mają przecież określony przekaz. Są bardzo krzywdzące, bo zdrada nie jest w porządku, jest po prostu oszustwem, które może zranić. Oczywiście zdrada ma swoje przyczyny, często leżące w tym, że para nie może dojść do porozumienia. Dlatego tak ważne jest, by odpowiednio wcześniej zacząć pracować nad poprawą sytuacji. Warto rozmawiać o wszystkim, co nas boli, co nie gra, bo kiedy to zacznie eskalować, mogą pojawić się naprawdę poważne problemy związane z relacją. Jak poradzić sobie ze zdradą? Wyjaśnia Klaudia Klukowska psycholog, trener umiejętności psychospołecznych. Wielu ludziom trudno jest spojrzeć obiektywnie na relację, ale czy zdrada przynosi jakiekolwiek pozytywne skutki – indywidualne i dla obu stron? To jest trochę podchwytliwe pytanie. Z pewnością zdradzający czerpie ze zdrady pewne profity. Inaczej, zwyczajnie nigdy nie podjąłby romansu. Zdradzamy, ryzykujemy własnym związkiem, ale w tym momencie, kiedy z kimś się zabawiamy w łóżku i pijemy szampana, jest super. Natomiast pytanie, czy te profity, które przynosi nam zdrada, są warte konsekwencji, jakie ponosimy? Warto to sobie postawić na szali i określić, czy gra jest warta świeczki. W przypadku toksycznego związku, gdy dochodzi do zdrady, a w jej wyniku rozpadu relacji - tak czy siak, pojawia się bolesne rozstanie. Warto działać zawczasu i sprawdzać, co się dzieje w tym związku, szczególnie kiedy jest to coś złego, nad czym powinniśmy popracować. Na skutek pracy dojdziemy do wniosku, że albo jesteśmy w stanie się dogadać, coś stworzyć i razem budować, albo nie. Jednak, jeśli stwierdzimy, że nie, to będzie decyzja, która jest skutkiem naszej wspólnej pracy, rozmów, naszych rozważań nad związkiem, kiedy już wszystkie alternatywy zostały wyczerpane. Wtedy mamy świadomość, że odchodzimy z czystą kartą, że zrobiliśmy, co mogliśmy, że to nasza wspólna decyzja i odchodzimy, bo tak zadecydowaliśmy, a nie musimy. Zdrada to zawsze będzie ostre cięcie, przejście przez ból, ale oczywiście – lepiej, żeby toksyczny związek się zakończył, niż trwał. Natomiast bardzo często zdarza się tak, że osoba zdradzona już po rozstaniu wcale nie oddycha z ulgą, tylko jeszcze przez długi czas przechodzi swoją żałobę i ponosi konsekwencje tej zdrady. Zdrada bardzo wpływa na osobę zdradzoną. Bardzo często niszczy jej poczucie własnej wartości. W kolejnych relacjach osobie zdradzonej trudniej zaufać, pojawiają się nawet lęki "może mnie też zostawi, może mnie zdradzi?". Nawet może pojawić się tzw. samospełniająca się przepowiednia, że tak bardzo się czegoś obawiamy, tak intensywnie nad tym myślimy, że czasami zupełnie nieświadomie prowokujemy, przyciągamy te nasze obawy. Jak poradzić sobie po zdradzie? Czy zdradę można skutecznie przepracować bez pomocy eksperta? Warto dać sobie czas. Pogodzenie się ze zdradą może przypominać żałobę. Czasami po zdradzie następuje rozstanie, czasami dwoje ludzi zaczyna nad sobą pracować. Ale nawet jeśli dalej chcemy budować relację z osobą, która nas zdradziła, to zawsze to będzie coś nowego. Tamten związek już nie istnieje, straciliśmy go w takiej formie, do jakiej byliśmy przyzwyczajeni, dlatego na początku warto dać sobie chwilę na przeżycie uczuć, które się pojawiają, a nie spychać je pod dywan. Kumulacja emocji, do której doprowadzimy, gromadząc i gromadząc te negatywne uczucia, stworzy pewną bańkę, które kiedyś w bolesny sposób pęknie. Podobnie jak żal po zmarłych - żałoba po utracie też ma swoje etapy. I kiedy dojdziemy już na koniec tego procesu, to w końcu pojawi się akceptacja tego, co się stało. Jednak, kiedy po jakimś czasie nadal tylko siedzimy i płaczemy, nie możemy skupić się na pracy, normalnie funkcjonować, to warto zasięgnąć opinii specjalisty. Każdy w swojej głowie jest w stanie określić, jak sobie radzi. Na początku jest najgorzej i to jest jasne, jednak nasza psychika i ciało jest bardzo mądre, bo daje nam sygnały, wystarczy ich tylko posłuchać. Jeśli coś w nas mówi "już nie daję rady", to nie zgrywajmy chojraka, że sobie poradzimy. Spróbujmy wsłuchać się w siebie i jeśli czujemy tę bezradność po rozstaniu, to warto pójść na tzw. interwencję kryzysową. To nie jest długo trwająca terapia, tylko pomoc psychologiczna nastawiona na konkretny problem w danym momencie. To pomoże nam przeżyć to traumatyczne wydarzenie. Ale jeśli już od rozstania minęło trochę czasu, a my nie dajemy sobie z nim rady nadal, czujemy, że coś tam jeszcze w nas tkwi, to warto rozważyć regularną psychoterapię, na której różne problemy będziemy omawiać ze specjalistą. Jeśli po zdradzie nadal chcemy budować związek, to również warto pójść wspólnie na terapię par. Musimy rozmawiać, otwarcie mówić o swoich potrzebach, oczekiwaniach, zdaniach. Konfrontować się na bieżąco. Związek to też pewien proces, który ma swoją dynamikę, to żywy organizm – w nim cały czas coś się dzieje. Zawsze będą pojawiać się górki i dołki, ale tak długo, jak jest obustronna chęć rozmowy i chęć rozwiązywania czegoś wspólnie, tak długo jest szansa, że wszystko się rozwiąże, pomyślnie i uda się pokonać zaistniałe problemy. Przeczytaj inne artykuły z cyklu #wzwiązku: #wzwiązku. Miłość pochłania bez reszty, więc jak wpływa na nasze zdrowie? #wzwiązku. Socjolożka o presji na związki: Dzisiaj w miłości jest nam trudniej niż naszym rodzicom i dziadkom #wzwiązku. Powrót po rozstaniu. Co warto przemyśleć, jeśli rozważamy powrót do byłego partnera?

TYSIĄCE FILMÓW, SERIALI I PROGRAMÓW. Przeznaczenie: Saga Winx. Nastoletnie przyjaciółki poznają świat magii, rywalizacji i miłości, ucząc się panowania nad swoimi niecodziennymi mocami w wyjątkowej szkole z internatem. Oglądaj bez ograniczeń. Pobieraj i oglądaj poza domem.

fot. Adobe Stock Początkowo nie wierzyłam sąsiadce, gdy mówiła mi o niewłaściwym zachowaniu mojego męża. Ale gdy plotki powtórzyły kolejne osoby... No cóż... Człowiek powinien wierzyć swojemu ślubnemu. Bo jeśli nie jemu, to komu? Oczywiście, taka mądra to ja jestem dopiero teraz, kiedy tamte emocje już dawno za nami. Aż strach pomyśleć, jak to wszystko mogłoby się skończyć – przecież był taki moment, że byłam gotowa rozwieść się z Mariuszem! Wścibska sąsiadka czy coś więcej? Jesteśmy małżeństwem, jakich wiele. Mamy dwoje dzieci, własne – choć kupione na kredyt – mieszkanie, pracujemy oboje w tej samej szkole. Mariusz uczy wychowania fizycznego, a ja plastyki i techniki. Wiadomo, żadne z nas nie zarabia kokosów. To nie Warszawa, tu ludzie zawrotnych karier na jednej transakcji nie robią – takie życie to my sobie możemy najwyżej na filmach pooglądać. Tu człowiek, jak chce żyć na jakim takim poziomie, musi się nieźle narobić. Dlatego Mariusz, oprócz swojego etatu w szkole, popołudniami zdecydował się dorabiać jako instruktor siatkówki dziewcząt w lokalnym klubie sportowym. Może nie były to wielkie pieniądze, ale zawsze... Przyznaję, że te kilka groszy, które dorabiał Mariusz, często ratowało nasz domowy budżet. Nie narzekałam więc, że męża przez większość dnia nie było w domu, i żadne podejrzenia nigdy mi się w głowie nie zalęgły, co też on tam na tej hali treningowej, dzień w dzień z młodymi, atrakcyjnymi dziewczynami, może robić. W końcu nie znałam go od wczoraj. Ale taka spokojna byłam do czasu. Wszystko zaczęło się od jednego niewinnego zdania. Wracałam właśnie z zakupów. Jak dziś pamiętam, że był wietrzny i chłodny dzień, a nasz samochód jak na złość zamiast wzorowo odpalić za pierwszym razem, „krztusił” się i „kasłał” na moje utrapienie i na pośmiewisko sąsiadom pod blokiem. Właśnie w momencie, kiedy po raz kolejny usiłowałam poradzić sobie z niesforną stacyjką, usłyszałam Renię, moją sąsiadkę: – Bez chłopa kłopot, co? Gdyby Mariusz był w domu, pewnie raz dwa by sobie z takim drobiazgiem poradził… Postanowiłam puścić słowa wścibskiej koleżanki mimo uszu. Znałam Renatę ładnych kilka lat, miałyśmy dzieci w podobnym wieku, ale nigdy nie zostałyśmy przyjaciółkami, bo Renia jak na mój gust nadmiernie interesowała się życiem innych ludzi. A już plotkować „co”, „kto” „gdzie” i „z kim” to uwielbiała nad wszelką przyzwoitość! Milczałam więc konsekwentnie, ale Renata nie z tych, których takie milczenie może odwieść od wybadania, co się dzieje za miedzą. Drążyła dalej: – A Mariusz na treningu, tak? – Tak, jak co czwartek – warknęłam, bo tego naprawdę było dla mnie za wiele. „Niech się kobieta zajmie swoim chłopem i swoim domem, a nie mną, moim samochodem i moim mężem!” – złościłam się w duchu. „Zresztą na temat tej jej córeczki też mi się niejedno o uszy obiło! Milena ma dopiero szesnaście lat, toż to dziecko jeszcze, rok starsza od naszej Paulinki, a już „na mieście” się mówi, że jak Renata nie zacznie jej pilnować, to nawet się nie obejrzy, jak babcią zostanie! I wtedy, gdy na chwilę oderwałam myśli od samochodu i pluchy, doleciały do mnie te słowa wścibskiej sąsiadki: – Ja bym na twoim miejscu lepiej się Mariuszowi i tym jego treningom przyjrzała. Ty to taka naiwna nieraz jesteś jak małe dziecko. Ja ci nic nie chcę mówić, Anita, ale chłopu to zawsze jedno w głowie, a moja Milenka też chodzi na te treningi i niejedno mi powtarzała… Mówię ci, po prostu podpytaj męża, czy mu się tam jaka młoda laska nie spodobała. – Co ty opowiadasz, Renata?! – aż mnie zatkało z oburzenia! No bo przyznajcie sami, jest różnica między wścibskimi pytaniami a rzucaniem takich oskarżeń! Renata jednak chyba zorientowała się, że za dużo powiedziała, i postanowiła nabrać wody w usta. – A zresztą, twój chłop, twoja sprawa – rzuciła tylko, kierując się już w stronę swojej klatki – Nie mów mi tylko, że cię nie ostrzegałam – dodała jeszcze na odchodne, uśmiechając się złośliwie. Wzruszyłam ramionami i starałam się jak najprędzej wyrzucić paskudne słowa sąsiadki z pamięci. Trzeba przyznać, nie było to łatwe. No bo znajdźcie mi kobietę, która nie byłaby choć trochę, choć odrobinę o tego swojego ślubnego zazdrosna! Może Mariusz nie jest Mister Universum, ale i ostatni też nie jest. Ćwiczy, to i zbudowany jest porządnie, a to się przecież młodym dziewczynom zawsze podoba. Ubiera się modnie... A ostatnio – no tak, że też nie zwróciłam na to wcześniej uwagi – zaczął wyjątkowo dbać o swój wygląd, nawet zmienił wodę kolońską, na jakiś podobno modny zapach, tłumacząc się tym, że jak się pracuje z młodzieżą, to przecież nie może wyglądać jak dziad! Jakoś mi się to wtedy nie wydawało podejrzane, ale teraz, w świetle tego, co usłyszałam od Renaty, powoli pewne fakty zaczęły mi się układać w jedną całość… Postanowiłam jednak nie zatruwać się próżnymi podejrzeniami. Przecież wiele razy wspólnie z Mariuszem śmialiśmy się z zazdrosnych żon, które przetrząsają mężom kieszenie w poszukiwaniu rzekomych dowodów zdrady! „Młoda dziewczyna? To nie w stylu mojego męża!” – powtarzałam sobie. „Jątrzy ten babsztyl i tyle!”. I pewnie bym sobie dłużej słowami Renaty nie zaprzątała głowy, gdyby nie kolejne wydarzenie, tym razem znacznie bardziej niepokojące. Pewnego dnia nasza córka wróciła ze szkoły wyjątkowo markotna. Miałyśmy dobry kontakt i jeden rzut oka wystarczył mi, żeby stwierdzić, że coś naprawdę złego musiało się stać, skoro Paulina wygląda tak, jakby za chwilę miała się rozpłakać. – Ktoś ci przykrość zrobił, córeczko? – dociekałam, bo nie chciało mi się wierzyć, żeby to „zapowiedziana klasówka z historii” tak przygnębiła moje dziecko. – Powiem ci – „pękła” w końcu Paulina. – Ale obiecaj, że nie powiesz tacie. To jest… to jest takie straszne… Ja się tak strasznie wstydzę… – Co się stało? – spytałam, a na całym ciele czułam już gęsią skórkę, podczas gdy przez głowę w galopującym tempie przebiegały mi najgorsze scenariusze. – Chodzi o tatę – szepnęła Paulina. Nic z tego nie rozumiałam. O tatę?! Mariusza całe dnie nie było w domu, a poza tym Paulina była jego oczkiem w głowie, wiadomo, jak to „córeczka tatusia” – jaki zawód mógł jej sprawić?! – Tata sprawił ci jakąś przykrość? Może coś źle zrozumiałaś? – dociekałam coraz bardziej zdezorientowana. – Nie, mamo, tata nic mi nie zrobił. To chodzi… to chodzi o jego pracę. Dobrze, powiem ci wszystko po kolei – powiedziała szybko, widząc, że coraz mniej rozumiem z jej słów. – Tata prowadzi te treningi siatkówki. No i wiesz, tam chodzą też moje koleżanki, między innymi Milena i Olga… No tak... Niestety nasza córka nie chciała słuchać żadnych ostrzeżeń i wciąż zadawała się z tą całą Mileną, choć ja widziałam na pierwszy rzut oka, że z tej dziewczyny nic dobrego nie będzie. – I co, pewnie to ta cała Milena zrobiła ci przykrość?! Wiedziałam… – nie mogłam się powstrzymać od komentarza. I pewnie mówiłabym dalej, gdyby Paulina nie przerwała mi, wybuchając płaczem: – Ty nic nie rozumiesz, mamo! One mi nic nie zrobiły! One… Olga powiedziała mi w poniedziałek po treningu, że nigdy więcej jej noga nie postanie w hali, bo tata… bo tata ją molestował! Nogi się pode mną ugięły. No wszystkiego bym się spodziewała, ale nie czegoś takiego! – Ale córciu, to jest bardzo poważne oskarżenie, może jej się coś pomyliło, wiesz, że dziewczynki w tym wieku lubią czasem wyolbrzymiać… – Nic jej się nie pomyliło, mamo! – Paulina teraz już płakała na całego. – Olga nie jest takim typem dziewczyny! Skoro mówi, że tata… że ojciec… to jest takie obrzydliwe! Nie chcę go znać! Nie wiedziałam, co powiedzieć. To, co usłyszałam, po prostu nie mieściło mi się w głowie. Jasne, rozumiem, że dorosłemu człowiekowi, facetowi, może podobać się dorosła kobieta. Ba, nie jestem dzieckiem, zdaję sobie sprawę, że niektórzy mężczyźni zdradzają, że miewają romanse – ale żeby coś takiego?! Żeby wykorzystywać zależną od niego dziewczynkę, jego uczennicę, podopieczną, nieletnią… koleżankę córki?! To po prostu nie mieściło mi się w głowie! Jak na szpilkach czekałam na powrót Mariusza z treningu. Na domiar złego mąż jeszcze się spóźniał. Wcześniej nigdy nie zwracałam na to uwagi, czy przychodzi na czas, czy nie – teraz jednak te dwadzieścia minut tylko potwierdziło moje podejrzenia, że coś jest na rzeczy. Paulina siedziała zamknięta w swoim pokoju, a ja nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Momentami miałam wrażenie, że emocje mnie rozniosą! Kiedy Mariusz wszedł do mieszkania, zastał mnie nabuzowaną i gotową w każdej chwili wybuchnąć: – Co masz mi do powiedzenia? – warknęłam zimno od drzwi, jeszcze nim zdążył zdjąć kurtkę. Mariusz spojrzał na mnie zdziwiony: – A my jesteśmy pokłóceni? Co cię, kobieto, dziś napadło? – Może ty mi to powiesz! – byłam tak wściekła, że nawet nie starałam się mówić cicho. – Od kiedy to interesują cię młode dziewczyny, co?! Ty wiesz, stary zboczeńcu, że to jest karalne?! – teraz krzyczałam już na całego. Mariusz stał jak słup soli i wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczami: – Anita, ty oszalałaś – powiedział po chwili. – Co ty w ogóle pleciesz? Naoglądałaś się jakichś filmów, czy co? Znajdź sobie inny obiekt, bo ja po całym dniu jestem naprawdę zmęczony i chciałbym… – A czymże to jaśnie pan jest zmęczony? – nie zamierzałam odpuszczać. Jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć i B. – Obłapianiem panienek? – Co ty za głupoty wygadujesz?! Opamiętaj się, Anita, bo naprawdę pomyślę, że brak ci piątej klepki! – widziałam, że Mariusz, jak to mówią, „idzie w zaparte”. O czym ty mówisz kobieto? Owszem, w tym momencie poczułam cień wątpliwości, ale szybko w sobie to uczucie stłumiłam. „Nie ma dymu bez ognia” – buzowało mi w głowie. „Dwie osoby niezależnie od siebie powiedziały mi to samo, w tym jedną była moja córka. Miałabym to zignorować? O nie, zmuszę Mariusza, żeby się w końcu przyznał! A potem – potem mam tylko jedno wyjście – rozwód. Nigdy wcześniej nie brałam pod uwagę takiego zakończenia naszego małżeństwa, ale po tym, co zrobił... – to jest po prostu niewybaczalne! – Wiem wszystko... – postanowiłam zagrać va banque. – Wiem, że molestowałeś Olgę. Masz szczęście, że dziewczyna ci uciekła i nie skończyło się dla ciebie gorzej! Zgniłbyś w więzieniu! – Nikt mi nie uciekał, Anita, opamiętaj się! Znowu ta Olga? W pracy nie mam spokoju, i tu mnie dopadła?! Co za zmora jakaś! O co chodzi tym panienkom?! To na pewno sprawka tej całej Mileny, ona… – Acha! Więc przyznajesz, że znasz te dziewczyny! – czułam, że muszę usiąść, bo jeszcze chwila, a padnę na podłogę jak długa. Moje podejrzenia się potwierdzały. To było przerażające. – Uspokój się na chwilę, to ci wszystko opowiem – Mariusz usiłował objąć mnie ramieniem, ale mu się wywinęłam. Przecież nie będę się obłapiać z człowiekiem… podejrzanym o coś tak obrzydliwego! – Jakoś tak przed feriami pomyślałem, że trzeba przeorganizować naszą drużynę – zaczął opowiadać Mariusz. – Do tej pory było tak, że najstarsze dziewczyny jeździły na wszystkie mecze, wiesz, były takimi trochę gwiazdami. Ale dotarło do mnie, że to niesprawiedliwe, że przecież nie są wcale lepszymi zawodniczkami tylko dlatego, że są starsze. Szczególnie chodziło mi o Milenę i Olgę. No i pewnego popołudnia umówiłem się z nimi w szatni, żeby wytłumaczyć im swoją decyzję… – A ktoś przy tym był? – spytałam zimno, bo już byłam gotowa Mariuszowi uwierzyć, ale niestety, właśnie wtedy pojawił się motyw tej szatni! No bo, powiedzcie mi, jaki dorosły facet umawia się z dwiema nastolatkami, a zapewniam was, że i Olga i Milena są tak zbudowane, że nic im nie brakuje, sam na sam w szatni po zajęciach! No chyba że ma w tym jakiś ukryty cel… – Anita, opamiętaj się, ja nie potrzebuję umawiać się przy świadkach z dziewczynami z mojej własnej drużyny! – Mariusz zaczął tracić cierpliwość. – Mnie właśnie zależało na tym, żeby spotkać się z nimi sam na sam, żeby nie wyciągać tego przy innych dziewczynach i ich dodatkowo nie upokarzać. Niestety – Mariusz skrzywił się lekko – one tego nie doceniły. Podeszły do tego bardzo emocjonalnie. Chyba dotarło do nich, że tak naprawdę wypadają z drużyny. Milena zaczęła płakać. Daję słowo, nie wiedziałem, jak się zachować – dziewczyna sięga mi do ramienia, a płacze jak mała dziewczynka! Ale Olga – Olga zachowała się zupełnie inaczej. Kiedy skończyłem mówić, spojrzałem na nią, a ona ściągnęła usta i wysyczała cicho: „Jeszcze trener tego pożałuje”. Nie potraktowałem jej słów poważnie. Wiesz, jak to w sporcie. Niejednemu zdarza się przekląć czy zagrozić komuś, różnie to bywa w emocjach. Byłem pewien, że smarkatym przejdzie. Niestety, bardzo się pomyliłem. Wyobraź sobie, że po tygodniu dyrektorka szkoły wezwała mnie do gabinetu. Nie chciałem ci nic mówić, może źle wtedy zrobiłem – Mariusz spojrzał na mnie z ukosa. – Ale całą sprawę uważałem za absurd. W tym gabinecie dowiedziałem się, że matki dwóch uczennic… złożyły na mnie oficjalną skargę, że „w nieprzyzwoity sposób odnoszę się do ich córek”. Jak możesz się domyślać, tymi matkami była nasza sąsiadeczka, Renata, i matka tej całej Olgi. Dyrektorka mnie oczywiście przepraszała, jej samej było głupio, że musi zajmować się tak absurdalną sprawą, ale – prawo jest prawem, procedura procedurą. Każdy taki przypadek szkoła musi zbadać, przesłuchać świadków – jednym słowem, dopiero po czasie można stwierdzić, czy nauczyciel jest winny. Oczywiście od razu mogę cię uspokoić – moja sprawa została zbadana, jestem niewinny… Patrzyłam na męża szeroko otwartymi oczami. To on przechodził przez takie piekło i nie pisnął ani słowa?! – Tyle że wiesz, jak to w tym naszym miasteczku – kontynuował Mariusz. – Smród się rozniósł. Tym bardziej, że jak widzisz, te baby nie odpuszczają. Dziwne, że usłyszałaś o tym dopiero teraz. Ja wiele razy od tamtej pory miałem takie sytuacje, że rozmowy w pokoju nauczycielskim cichły, kiedy wchodziłem. Trochę nieprzyjemne, ale wiesz, jaki ja jestem – nie brałem tego aż tak do siebie. Dopóki nie zaczęto wciągać w to ciebie i Pauliny… – Ale przecież my nie możemy tego tak zostawić, Mariusz! – krzyknęłam. – Ja z tym pójdę na policję, trzeba komuś o tym… – No i co powiesz? – Mariusz rozłożył bezradnie ręce. – One są sprytne, Anita. Nie mówią o faktach, tylko: „mówi się”, albo „ludzie mówią”. – Ale one ci szargają opinię, tato – żadne z nas w ferworze rozmowy nie zauważyło, że zapewne od dłuższej chwili stała za nami Paulina. Oczy miała jeszcze zaczerwienione od płaczu, ale widać było, że musiała słyszeć większość wypowiedzi Mariusza, bo była spokojna. – Słyszałam od wielu moich koleżanek, że przestaną przychodzić na treningi, bo „trener lubi dziewczynki”. To obrzydliwe! Jeśli dalej będziesz przymykał na te plotki oczy, stracisz pracę. Mariusz spojrzał na mnie zdumiony, jakby dopiero teraz dotarła do niego powaga sytuacji. – To co my teraz zrobimy? – powiedział bezradnie. A ja – sama jeszcze nie mając sprecyzowanego planu działania – tylko objęłam go współczująco i wyrzucałam sobie w myślach, jak ja mogłam rozważać rozwód z takim wspaniałym człowiekiem! Kolejne dni nie były dla naszej rodziny łatwe, ale teraz, z perspektywy czasu, wiem, że dobrze zrobiliśmy. Najpierw wszyscy – ja, Mariusz i Paulina – poszliśmy porozmawiać z Renatą i matką tej Olgi. Wyobraźcie sobie, że te bezczelne baby wszystkiego się wyparły! Potem Mariusz zapytał przy świadkach Milenę i Olgę, czy kiedykolwiek zrobił im coś, co w jakikolwiek sposób było niewłaściwe. Obie dziewczyny „pękły” i przyznały, że całą historię wymyśliły… To nam wystarczyło. Potem trzeba było tylko wymóc na obu „sprytnych mamuśkach” obietnicę, że czym prędzej przekonają wszystkich, że Mariusz jest doskonałym trenerem i pod jego okiem żadnej dziewczynce nie stanie się krzywda. – Tylko pamiętajcie – dodałam już z własnej inicjatywy, nie bez pewnej satysfakcji – jeśli od kogokolwiek znowu usłyszę insynuacje, że ten pan Mariusz to „coś za dobrze wypełnia swoje obowiązki” albo inne dwuznaczne bzdury w tym stylu – nie będę się długo wahała przed zgłoszeniem sprawy na policję. Zniesławienie to ostatnio często stosowany paragraf. Żadna z kobiet nie odpowiedziała na to ani słowem. Za to ich córki poczerwieniały jeszcze bardziej. Nie chciałabym być wówczas w ich skórze, gdy wróciły do domu! A dla mnie ta cała sytuacja też była pewną nauczką. Teraz już wiem, że powinnam wierzyć mężczyźnie, za którego wyszłam z mąż, a nie jakimś obcym babom – plotkarom! To też może cię zainteresować:Miałam ją za przyjaciółkę, a ona odbiła mi męża i wyrzuciła z mojego własnego domuMoją córkę zabił na pasach pijany kierowca. Część mnie umarła wraz z nią - odtrąciłam wszystkich od siebieWybaczyłam mężowi zdradę. To też moja wina, że musiał iść do innej "M jak miłość" odcinek 1673 - wtorek, 27.09.2022, o godz. 20.55 w TVP2. W 1673 odcinku "M jak miłość" Julia wyjdzie ze szpitala i wręczy Budzyńskiemu wynik testu DNA, potwierdzający jego Czy powiedzieć przyjacielowi, koledze, znajomemu o tym, że jego dziewczyna, narzeczona, żona go zdradza?Czy powiedzieć chłopakowi, narzeczonemu lub mężowi, mojej kochanki o tym, że ona go ze mną zdradziła?Kiedy powiedzieć drugiemu mężczyźnie, że jego dziewczyna, narzeczona, żona zdradziła go ze mną?Czy powiedzieć chłopakowi, narzeczonemu lub mężowi, mojej kochanki o tym, że ona go ze mną zdradziła?Po co miałbym mówić obcemu dla mnie facetowi o tym, że przez jakiś czas miałem romans z jego dziewczyną, narzeczoną czy żoną?Jakie nieprzyjemne konsekwencje dla Ciebie mogą się wiązać z tym, że powiesz obcemu mężczyźnie o zdradzie?Czy powiedzieć przyjacielowi, koledze, znajomemu o tym, że jego dziewczyna, narzeczona, żona go zdradza?Czy poinformować przyjaciela o tym, że jego kobieta go zdradza?W jaki sposób poinformować przyjaciela o tym, że jego dziewczyna, narzeczona, żona go zdradza? mi – MAŁĄ CZARNĄ Czy powiedzieć chłopakowi, narzeczonemu lub mężowi, mojej kochanki o tym, że ona go ze mną zdradziła? Czego dowiesz się z tego bloga? Czy powiedzieć swojemu przyjacielowi, koledze, znajomemu o tym, że jego dziewczyna, narzeczona, żona go zdradziła? Czy warto mówić chłopakowi, narzeczonemu, mężowi, kochanki o tym, że ona go zdradziła z Tobą? W jaki sposób poinformować przyjaciela, kolegę, znajomego o tym, że jego dziewczyna, narzeczona, żona go zdradziła? Inspiracją do tego bloga był post pewnego chłopaka na grupie związanej z relacjami damsko – męskimi, na której to prosił o radę, ponieważ miał wątpliwości jak postąpić. Inspiracją również były komentarze – rady innych użytkowników tej grupy: Szkoda chłopa i może warto poinformować, bo lepiej o takich rzeczach wiedzieć… Warto poinformować kolesia, że mu się pukało narzeczoną przez kilka miesięcy z troski o jego przyszłe życie z nieodpowiednią kobietą. Tu już jeden miał podobną sytuację do powyższej – jak wynika z jego komentarza. Jednak facet, któremu pukał pannę nie miał odwagi się z nim spotkać i porozmawiać w cztery oczy o pukaniu jego laski. Jak widać nie jest to odosobniony przypadek i pełno jest mężczyzn mających taki dylemat. Znów z tej rady wylewa się troska o przyszłe życie mężczyzny. Jak widać po lajkach – sporo osób uważa, że jest to sensowna rada. Kolejny facet by powiedział zapewne w trosce o przyszłość nieznajomej mu osoby… Tu kolejna rada, aby pobawić się w detektywa w trosce oczywiście o tego nieznajomego. 5 osób lubi to. Mój ulubiony komentarz bredzący coś o męskiej solidarności ponad “suki” :):):) Z rady wylewa się troska o dobro nieznajomego mężczyzny. A Ty co byś zrobił na miejscu tego chłopaka? Poinformowałbyś obcą Tobie osobę o tym, że jego narzeczona go zdradziła właśnie z Tobą? Czy jednak może dałbyś sobie spokój? Napisz w komentarzu jak widzisz to sprawę, a ja napiszę w tym wpisie jak to widać z mojego punktu widzenia – czyli osoby, która była po dwóch stronach barykady. Po dwóch stronach barykady, w których miałem romanse z zajętymi kobietami, które ze mną zdradzały swoich chłopaków, narzeczonych oraz mężów, ale również i ja byłem zdradzany przez jedną z moich ex :):):):), a historię o tym możesz przeczytać w poniższym linku: Jak odzyskać byłą dziewczynę, która odeszła Kiedy powiedzieć drugiemu mężczyźnie, że jego dziewczyna, narzeczona, żona zdradziła go ze mną? Kiedy był powiedział drugiemu facetowi, że jego kobieta go zdradziła i w dodatku ze mną? Powiedziałbym to tylko i wyłącznie w jednej sytuacji. W jakiej? Wtedy kiedy poczułbym się oszukany i wykorzystany. Tylko w takim wypadku. A kiedy mógłbym poczuć się oszukany i wykorzystany w relacjach damsko – męskich? Wtedy kiedy zainwestowałbym swój czas, energię, myśli, serce, duszę w kobietę, która nie poinformowałaby mnie na początku naszej relacji o tym, że ma chłopaka, tylko zrobiłaby to po dłuższym czasie – gdzie zdążyłem już się zaangażować w tą relację lub sam bym to przypadkiem odkrył. Tylko w takich sytuacjach poinformowałbym drugiego faceta o tym, że jego kobieta była przez chwilę nieświadomie również i moją kobietą :):):) A co zrobiłbym w sytuacji w jakiej znalazł się autor tego posta? Czy powiedzieć chłopakowi, narzeczonemu lub mężowi, mojej kochanki o tym, że ona go ze mną zdradziła? Należy sobie zadać w tym miejscu kilka ważnych pytań, a mianowicie takie: Po co miałbym mówić obcemu dla mnie facetowi o tym, że przez jakiś czas miałem romans z jego dziewczyną, narzeczoną czy żoną? Co mi to da, że poinformuję obcego dla mnie mężczyznę, że pukałem mu kobietę? Jaką dla siebie korzyść tym osiągnę? Jakie nieprzyjemne konsekwencje mogą się wiązać z tym, że powiem mu o zdradzie? W powyższym pytaniu chłopak zastanawia się mocno czy kończąc romans z kobietą, który trwał 3 miesiące, nie powiedzieć o tym jej narzeczonemu? Skąd w ogóle wzięło się takie pytanie u niego? To pytanie wzięło się stąd, ponieważ przyszła mu do głowy taka myśl, którą ten chłopak chciał skonsultować z innymi. A czemu taka myśl mu przyszła do głowy? Czemu raptem po 3 miesiącach chce o czymś informować narzeczonego jego kochani, a nie chciał tego zrobić wcześniej np: po kilku dniach czy tygodniach? Czemu raptem teraz? Odpowiedź jest prosta! Ponieważ mamy tu do czynienia z urażoną męską dumą, do czego zapewne autor pytania się nie przyzna. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to kobieta zakończyła pierwsza tą relacje – dlatego kończy się akurat po 3 miesiącach i dlatego taka myśl się pojawiła w jego głowie, którą całe szczęście chciał jeszcze skonsultować i mam nadzieje, że inni użytkownicy grupy wybili mu ten chory pomysł z głowy. Dlaczego kobieta mogła pierwsza zakończyć tą relacje, która trwała 3 miesiące – czyli jakby nie patrzeć spory czas? Ponieważ autorowi powyższego pytania zaczęło na niej zależeć nie jak na kochance, z którą ma seks, ale jak na kobiecie z którą chciał wejść w związek. Niestety ona mogła go nie widzieć w roli życiowego partnera, gdyż znajomość z nią oparta była o seks. Nie ma też co się dziwić jemu, ponieważ tego typu relacje, tak właśnie się kończą. Seks zbliża ludzi do siebie i po pewnym czasie, którejś stronie zaczyna po prostu zależeć i chce czegoś więcej, niż tylko seks. Problem w tym wypadku był taki, że nie było tutaj prawa wzajemności. Co mam na myśli pisząc o prawie wzajemności? Kobieta ma narzeczonego, a autor posta zapewne jest singlem. Co to oznacza? Psychologię inwestycji. Chłopak czy tego chciał czy też nie, inwestował w tą kobietę swój czas, swoje myśli oraz energię, a to sprawiło, że po pewnym czasie zaczęło mu po prostu na niej zależeć. Jest to całkowicie normalne. Tak się dzieje jak człowiek zainwestuje w drugą osobę chociażby tylko swoje myśli, których trochę mogło się nazbierać przez te kilka miesięcy relacji. Kobieta natomiast swoje myśli oraz energię rozdzielała pomiędzy swojego narzeczonego, a tego chłopaka. Jednym słowem inwestowała w tą relację dużo mniej, a to sprawiło, że była również dużo mnie zaangażowana. Prawdopodobnie brała od niego tylko to czego nie dostawała od swojego narzeczonego. Od narzeczonego brała związek, stabilizację, a od autora pytania emocje związane z seksem i sam seks. W taki właśnie sposób zaszufladkowała go jako kochanka, a nie jako partnera i tak też na niego patrzyła. On natomiast patrzył na nią jak na kobietę na związek. Czy w tym momencie istniało również prawo wzajemności? Oczywiście, że nie, bo oboje szukali czegoś innego. Być może z początku traktował ją jako seks przyjaciółkę, ale im dłużej się spotykali, tym mocniej zaczęło mu na niej zależeć, ponieważ skupił się tylko na niej, podczas kiedy ona swoją uwagę jeszcze rozdzielała na narzeczonego, któremu również musiała poświecić czas, przynajmniej po to, aby nie odkrył jej romansu. W normalnej relacji już dawno zostaliby parą, jednak nie w tym przypadku, gdyż to nie jest normalna relacja :):):) Odbijanie zajętej kobiety czy powroty do byłych kobiet, są to najtrudniejsze relacje damsko – męskie jakie tylko są. Czemu? Ponieważ mocno ryją beret. Jak autorowi posta zaczęło na niej zależeć, to zaczęły pojawiać się w nim emocje np: zazdrości czy wkurwienia na to, że mimo wszystko jest od kilku miesięcy ciągle tym drugim, a chciałby być tym pierwszym. Niestety tego typu relacje ryją mocno banię i nie są na dłuższą metę. Umówmy się w ten sposób, że skoro nie udało mu się jej odbić przez 3 miesiące i w ciągu tego czasu być tym pierwszym, to znaczy, że musiało mu czegoś widocznie zabraknąć, albo kobieta nie szukała nowego chłopaka, tylko emocji seksualnych i takie też od niego brała. Jednym słowem kobieta nie widziała go w roli swojego życiowego partnera, tylko kochanka i tak go traktowała, więc nie ma co do niej mieć pretensji kobiety, ponieważ gość wiedział w jaką relację wchodzi i mógł się liczyć z tym jak to się może dla niego skończyć Więcej na ten temat odbijania zajętych kobiet opisałem w poniższym blogu :):):) Jak odbić zajętą kobietę Co się dzieje jak facet zaczyna być zazdrosny o swoją kochankę, która ma chłopaka, narzeczonego czy męża? Co się dzieje jak facet zaczyna się wkurwiać? Zaczyna popełniać błędy, które sprawiają, że kobieta mająca faceta podejmuje decyzję o zakończeniu tej relacji. Jest jej łatwo to zrobić, ponieważ dużo mniej zainwestowała emocji w tą relację, niż facet. Prawdopodobnie również tak właśnie było w tej sytuacji, gdzie koniec, końców wybiera swojego narzeczonego, a kochanka pożegnała i to się mogło chłopakowi nie spodobać. Być może również jej narzeczony mógł zacząć coś podejrzewać, więc momentalnie ucięła tą relację z obawy przed dekonspiracją, a jej decyzja mogła co zrobić? Urazić męską dumę kochanka i sprawić, że do głowy zaczęły przychodzić mu myśli słodkiej zemsty i odegrania się na byłej kochance. Niestety tak to właśnie z boku wyglądało. Dzięki temu ów chłopak mógłby poczuć lekką satysfakcję. Satysfakcję, która będzie leczyła jego EGO. I dlatego pojawiło się takie pytanie, które pochodziło nie z serca, lecz z EGO :):):) Po co miałbym mówić obcemu dla mnie facetowi o tym, że przez jakiś czas miałem romans z jego dziewczyną, narzeczoną czy żoną? No właśnie, po co miałbyś mówić obcemu gościowi o tym, że pukałeś mu kobietę? Nie ma najmniejszego sensu tego mówić, bo po co? Co tym osiągniesz? Poczujesz się lepiej? Poczujesz satysfakcję? Daj spokój, bo to jest śmieszne. Porzuć swoje ego i nie zachowuj się jak gówniarz. Jak się bierzesz za zajętą kobietę i jesteś w pełni świadomy tego, że ma faceta, to musisz liczyć się z tym, że prędzej czy później wasz romans się skończy i może być tak, że mimo wszystko ona wybierze swojego faceta. Twój błąd polegał na tym, że za bardzo przeciągnąłeś tą relacje. 3 miesiące to strasznie dużo na tego typu relacje. W takich relacjach jak ta powyższa, jak poczujesz zazdrość oraz wkurwienie na to, że jesteś ciągle tym drugim, to jest już znak, że pora z nią przystopować i zrobić sobie przerwę, aż ochłonie głowa. Czyli co się robi? Robi się krok w tył i ochładza relacje, aby nie spierdolić czegoś koncertowo, by za jakiś czas ewentualnie ją odswieżyć. W dodatku trzeba utrzymywać prawo wzajemności w inwestycji swojej energii, czasu oraz przede wszystkim myśli o kobiecie. W jaki sposób się to robi? Dla zdrowia psychicznego na każdą kobietę, powinny przypadać inne kobiety w ilości od 3 do 5 :):):):) Godząc się na taką relację i ją w pełni akceptując od samego początku, musisz liczyć się z tym, że ta relacja zryje Ci banię – jeśli jesteś singlem i tylko relacje utrzymujesz z jedną kobietą, która na Twoje nieszczęście – ma chłopaka, narzeczonego, męża. Nie oszukujmy się, ale poniekąd chłopa rozumiem. Sam byłem w takiej sytuacji, gdzie miałem do kobiety pretensje o to, że nie poświęca mi wystarczająco dużo czasu – tyle ile chciałem. Irytowało mnie to mocno. W taki sposób zacząłem popełniać błędy, bo zamiast ewakuować się z tej relacji, kiedy poczułem najmniejszą zazdrość, to ja głupi miałem pretensje o to, że moja kochanka weekend spędza ze swoim chłopakiem, a nie ze mną. I co mi ona odpowiedziała? Co odpowiedziała mi na moje żale? -Przecież wiedziałeś, że mam chłopaka, więc o co Ci chodzi? No właśnie! Wiedziałem, że ma chłopaka, więc albo się ewakuuje z tej relacji jak już mi to mi zaczyna przeszkadzać, albo zamykam mordę i dalej udaję, że jest fajnie. Takim gówniarskim zachowaniem pokażesz nic innego jak to, że jesteś mściwym, szukającym zemsty człowiekiem, dla którego skończyła się ulubiona bajka. Podpierdalanie kobiety do jej faceta, jest nie tylko niedojrzałe, ale również i niepoważne. Zachowaj klasę do samego końca i nie pal mostów z żadną kobietą, tym bardziej w taki frajerski sposób, gdyż sam, na własne życzenie brałeś w tym udział. Być może za jakiś czas ona znów do Ciebie wróci. Może być tak, że mimo wszystko zaraz zerwie z tym facetem, ponieważ skoro go zdradzała z Tobą, to znak, że w jej związku również czegoś jej brakuje i nie jest tam kolorowo. Wychodź z założenia, że dzięki waszej relacji zdobyłeś bardzo mocne doświadczenie w relacjach z kobietami. Jednym słowem czegoś nauczyłeś się o kobietach i ten facet jakby nie patrzeć również się czegoś nauczył dzięki Tobie – jak ma otwarte oczy. Jak nie potrafisz tej sytuacji wziąć na klatę i szukasz w taki sposób słodkiej zemsty na kobiecie – bo tak to wygląda, to Twoją lekcją jest to, żeby już nigdy nie brać się za zajęte kobiety i nie wchodzić z nimi w żadne relacje, tylko na samym wstępie mówić: -Daj znać jak będziesz wolna W wielu komentarzach dających rady temu chłopakowi, przewijała się troska o jej narzeczonego. To mnie najbardziej rozbawiało. Co za hipokryzja :):):) Co za podwójne standardy :):):) Martwić się o przyszłość gościa, któremu pukało się narzeczoną przez 3 miesiące? Śmiech na sali. Typ angażując się w relację z zajętą kobietą nie myślał o jej facecie, ani przez chwilę. Myślał tylko o sobie oraz o tym jak tu by ją odbić. Nie myślał o tym, że może mu być wtedy smutno. Nie myślał o tym, że może mu być z tego powodu przykro. Nie brał pod uwagi tego, że chłopina mógłby się załamać albo co gorsza targnąć z tego powodu na swoje życie. Jednym słowem miał go w dupie, więc dlaczego raptem teraz miałby się o niego troszczyć, mówiąc mu całą prawdę na temat jego związku? Dlaczego raptem teraz miałby pomyśleć o tym człowieku? Dlaczego teraz miałoby interesować go jego życie, które wcześniej miał głęboko w dupie? Wcześniej nie kierował się jego dobrem, to dlaczego teraz miałby się nim kierować? Dlaczego miałby go ostrzegać i o czymkolwiek informować, jak jest to dla niego tym bardziej obcy człowiek? Co go obchodzi jego przyszłe małżeństwo? To problem tego człowieka, że wziął sobie taką kobietę na przyszłą żonę. COŚ dzieje się po COŚ. I może ten związek ma się w przyszłości sam rozpaść tylko po to, aby on się sam czegoś nauczył? Jakby kierował się dobrem tego człowieka, a nie urażonym EGO, to by poinformował go już na początku tej relacji, że miłość jego życia zdradza go z nim, a nie po 3 miesiącach intensywnego rżnięcia :):):). Zresztą najlepszą rzeczą jaką może zrobić ten chłopak w tym momencie, to całkowicie odpuścić tą relacji i wycofać się z niej bez słowa. I to należy zrobić. ODPUŚCIĆ i pójść dalej swoją drogą, wyciągając z tej relacji lekcje, które przełożą się na Twoje doświadczenie z kobietami, a nie bawić się w jakieś mściwe podpierdalanie kobiety do jej faceta, pod płaszczykiem zatroskania o jego przyszłość czy wyimaginowanej męskiej solidarności :):):), kiedy to wcześniej z pełną premedytacją przyprawiało mu się rogi i chciało rozbić związek – korzystając z okazji, że pojawił się w nim kryzys. Jakie nieprzyjemne konsekwencje dla Ciebie mogą się wiązać z tym, że powiesz obcemu mężczyźnie o zdradzie? Konsekwencje mogą wiązać się z reakcją faceta na tą informację. Nie wiesz jak może zareagować, a zareagować może różnie. Może Ci podziękować, albo dać w mordę. Tak czy owak może Ci przybyć nowa osoba, która nie będzie życzyć Ci dobrze i z którą od tego momentu możesz się użerać przez długie lata. Jak nie będzie to facet, to na bank będzie to Twoja ex kochanka, której tak naprawdę dobrze nie znasz i nie wiesz do czego wkurwiona może być zdolna. Dlatego też dla świętego spokoju dałbym sobie siana i o niczym, nikogo nie informował, a EGO w tym wypadku schował do kieszeni i poszedł swoją drogą, a im krzyż na drogę. Nie wiem czy wiesz, ale takim sposobem możesz umocnić ich związek na zasadzie takiej, że wina pójdzie cała na Ciebie :):):) I jak było u nich chujowo, tak będzie dzięki Tobie lepiej :):):) Chyba, że w taki sposób chcesz pomóc, no to ok :):):) Nie wiesz do czego może być zdolna wkurwiona kobieta :):):) Tym bardziej jak mieszkasz w małym mieście, to możesz to odczuć i Twoja opinia na tym ucierpi :):):) Potem będziesz miał problem z poznaniem jakiejś kobiety, bo będzie się za Tobą ciągnęła fama człowieka, który nie potrafi dotrzymać dyskrecji i rozbija związki. Kobiety będą znały Cię ze słyszenia, że nie warto jest z Tobą się zadawać, bo jesteś mściwą paplą. Więcej o tym możesz przeczytać w poniższym blogu: Kim dla niej jestem? Jestem mężczyzną, o którym kobieta coś słyszała Jak widzisz więcej jest minusów, niż plusów tej całej sytuacji, więc myślę, że będziesz wiedział co zrobić jak znajdziesz się w podobnej sytuacji co autor pytania i będziesz miał podobne myśli co on – czy powiedzieć chłopakowi, narzeczonemu, mężowi kochanki, że ona go zdradza? Tak jest w przypadku obcej dla nas osoby, a co w przypadku naszego przyjaciela, kolegi, znajomego? Co w przypadku kiedy wiemy, że dziewczyna, narzeczona, żona, naszego przyjaciela, kolegi, znajomego zdradza go z innym facetem i my o tym wiemy? Mówić mu to czy może nie? Jeśli tak, to w jaki sposób to zrobić? Czy powiedzieć przyjacielowi, koledze, znajomemu o tym, że jego dziewczyna, narzeczona, żona go zdradza? W tym konkretnym przypadku sprawa się dużo bardziej komplikuje, ponieważ mamy do czynienia nie z obcym człowiekiem, który dla nas jest obojętny, lecz z naszym przyjacielem, kolegą czy znajomym, którego zdradza jego dziewczyna, narzeczona lub żona i my o tym wiemy. Nie będę rozpisywał się na temat sytuacji, kiedy to kolega puka żonę kolegi, bo to chyba oczywiste, że tak się nie robi. Opiszę sytuację, w której wiemy, że nasz przyjaciel, kolega czy znajomy jest zdradzany przez swoją kobietę i zastanawiamy się nad tym, czy mu o tym powiedzieć czy jednak udawać, że nic nie wiemy na ten temat. W tym momencie możemy mieć jakieś wyrzuty sumienia i poczucie winy, że wiemy o czymś ważnym o czym nie wie nasz przyjaciel, kolega, znajomy. Mała rada! Jak chcesz, aby żyło Ci się łatwiej na tym świecie, to musisz umieć kontrolować wyrzuty sumienia i poczucie winy, ponieważ najczęściej jest tak, że przez nie coś zrobimy wbrew sobie. To nie Twój problem, że wiesz o tym, że ktoś puka żonę Twojego kolegi. To problem Twojego kolegi, że on o tym nie wie, a powinien to pierwszy zauważyć, że w jego związku dzieje się coś złego. Osobiście nie wpierdalam się w żadne związki. Jeśli nikt mnie nie pyta o radę, to jej nie udzielam – nawet moim kolegom, mimo że gołym okiem widzę ich błędy jakie popełniają. Nie robię tego, ponieważ wiem, że zazwyczaj i tak nie posłuchają. Nawet nie słucham ich żali związanych z problemami związkowymi. Po prostu szkoda mi czasu oraz energii na to. Dlatego też jakbym wiedział, że mojego kolegę czy znajomego panna robi na boku, to raczej nie powiedziałbym mu tego, tylko udawałbym, że nic nie wiem na ten temat. Czemu bym się tak zachował? Zachowałbym się tak z kilku powodów. Po pierwsze… Miałem kiedyś już podobną sytuację, w której kolegi związek wisiał na włosku. A skoro tak, to oczywiście byłem jego spowiednikiem i przy litrach lejącego się alkoholu wysłuchiwałem historii jego związku i udzielałem mu rad oraz wskazówek, do których oczywiście się nie stosował. Ogólnie odradzałem mu związek z tą dziewczyną, pocieszałem i robiłem co mogłem, aby postawić go na nogi i wybić mu ją z głowy. Pewnego razu będąc na randce w mieście oddalonym o 30 km od mojego miasta, zupełnie przypadkiem przed jedną z knajp przyłapałem ówczesną dziewczynę mojego kolegi z innym facetem jak szła za rękę i się całowała. Co więc zrobiłem? Niezwłocznie poinformowałem mojego kolegę o tym fakcie. Co on zrobił? Niby mi podziękował, ale po kilku tygodniach znów się zszedł ze swoją dziewczyną, pomimo jakby nie patrzeć – zdrady z jej strony. I co się potem działo? Koleś przestał się do mnie odzywać, a ja zostałem wrogiem numer 1 ich związku. Ona go nakręciła na mnie. Powodem miały być moje SMS-y pisane do niego, w których to niby ją obrażałem nazywając szmatą po tej sytuacji jaką widziałem. Oczywiście on SMS-ów nie wykasował i ona wszystko czytała. Całą naszą korespondencję. Do dziś się nie odzywamy do siebie i tak z przyjaciela stałem się dla niego wrogiem. Jak będziesz wpierdalał się w związek, to może być tak, że oni się zejdą, a Ty i tak zostaniesz wrogiem numer 1. Kobieta Ci tego nie zapomni, a jej facet? A jej facet będzie pod jej butem i nawet nie będzie się wychylał :):):) Kiedyś kolega pokłócił się z żoną publicznie, a ja stanąłem po jego stronie. I co się potem działo? Oni się pogodzili, ale on miał zakaz zbliżania się do mnie pod groźbą zakończenia związku. Nic do mnie nie miał, ale nie mógł pantofel utrzymywać ze mną kontaktu, ponieważ nie życzyła sobie tego żona z którą i tak się rozstał. I jak się rozstał to gdzie skierował pierwsze kroki? Oczywiście, że do mnie pisząc mi skamlące wiadomości: -Stary, Martyna odeszła! Ratuj, bo nie wytrzymuję! Tak mi napisał cham pierdolony. Właśnie w taki sposób. Tak jak gdyby nigdy nic, po latach, żebym stawiał go na nogi, bo on nie daje rady. Odpisałem mu: -Chuj mnie to obchodzi Tak się traci kolegów :):):):) Po drugie… Po co mam mówić koledze czy znajomemu, że jest zdradzany, jak istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że może w to nie uwierzyć. Kiedyś kolega powiedział mi, że moja ex może mnie zdradzać. Co ja zrobiłem? Wyśmiałem go! Nie dochodziło do mnie, że może być to prawda. Przecież ona taka nie jest. A co wyszło na końcu? Na końcu wyszło, że każdy wiedział o tym, że moja ex spotyka się z moim kolegą z pracy, ale nikt mnie o tym nie informował, a ja o wszystkim dowiedziałem się i tak ostatni. Po trzecie… Kiedy facet jest zdradzany, to właśnie w tej chwili dostaje lekcję od życia. Właśnie w tej chwili dostaje bezcenne doświadczenie jeśli chodzi o relacje z kobietami. Mimo iż będzie to brutalna lekcja, to w końcowym rozrachunku wyjdzie mu to na dobre. Jeśli mężczyzna nie dostrzega tego, że w jego związku dzieje się coś złego, a jego kobieta się od niego oddala oraz tego, że jego kobieta zachowuje się trochę dziwnie, to widocznie potrzebuje dostać taką brutalną lekcję od życia, by w końcu się czegoś nauczyć. Po co mu mam dawać rybę – prawdę, wyłożoną na tacy, w którą i tak może nie uwierzyć, a ucierpieć na tym może tylko nasza znajomość? Dawać wędkę nie rybę! Skoro mężczyzna nie dostrzega w zachowaniu kobiety, że coś z jego związkiem dzieje się nie tak i może być zdradzanym, to znaczy, że jest ślepy na znaki na niebie i ziemi mówiące, że jest walony w rogi. Jeśli on tego nie dostrzeże, to jaki jest sens informowania go o tym wprost? Tylko dlatego, że jest moim kolegą bądź znajomym? Ogarnięty facet bardzo szybko zauważy, że może być zdradzany i nie trzeba będzie o tym go informować. Zauważy to, gdyż ma doświadczenie z kobietami i wie kiedy psuje się związek i może pojawić się zdrada. Takiej wiedzy nie ma tylko osoba, która nie ma żadnego doświadczenia z kobietami, a skoro tak, to właśnie w taki sposób je nabywa. Coś dzieje się po coś i nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Potem jak prawda wyjdzie na jaw, a prędzej czy później tak się stanie, to mu się wtedy wszystko poskłada w głowie w jedną całość, tak jak miało to miejsce w moim przypadku i właśnie to będzie jego życiową lekcją, która da mu to doświadczenie. Co z tego jakbym mu wprost o tym powiedział? I tak by nie uwierzył i niczego się nie nauczył. Facet sam ma do tego dojść. Facet ma sam dojść do prawdy. Nie ma w tym wypadku dróg na skróty. Jeśli nie dojdzie, to znaczy, że nie jest też gotowy na prawdę. Chcesz wiedzieć jak rozpoznać zdradę? Jak rozpoznać zdradę – 16 sposobów Czy poinformować przyjaciela o tym, że jego kobieta go zdradza? Tak! Tylko w jednym przypadku to bym zrobił. Jeśli zawdzięczałbym drugiej osobie na tyle mocno, że z wdzięczności postawiłbym na szali naszą przyjaźń dla jego dobra. W jaki sposób poinformować przyjaciela o tym, że jego dziewczyna, narzeczona, żona go zdradza? Porozmawiałbym najpierw z jego dziewczyną i powiedziałbym, że wiem o tym, że zdradziła mojego przyjaciela. Dałbym jej ultimatum, że na razie jeszcze mu tego nie powiem. Ma ona sama go o tym poinformować odchodząc od niego, a jak nie chce odchodzić, to ma zakończyć związek z kochankiem i spróbować porozmawiać z moim przyjacielem o ich związku i ewentualnie go wspólnie naprawić. Potem bym porozmawiał z nim, dając mu do myślenia czy aby przypadkiem w jego związku jest wszystko OK. Bardziej stawiałbym się w roli mediatora, niż podpierdalacza, ponieważ to nie jest też tak, że kobieta nagle zdradza z byle powodu. A Ty co byś zrobił? Jakbyś to rozegrał? Napisz w komentarzu! Jak podoba Ci się to co robię i chcesz mnie wesprzeć, ponieważ daję Ci do myślenia, to możesz przelać mi na piwo lub kawę klikając w poniższy link: Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ Będzie na wsparcie strony, domeny, serwera, moją motywację do dalszego pisania oraz autoresponder :):):) Przez długie lata wiedziałem o tej zdradzie tylko tyle, ile sam wykminiłem plus dosłownie parę szczegółów, które wyciągnąłem z niej. Po jeszcze kilku następnych latach był moment, że MUSIAŁEM się dowiedzieć więcej, niemal wszystkiego.
fot. Adobe Stock Zemsta nie zawsze popłaca. Zwłaszcza jeśli nie masz pewności, że mścisz się na właściwej osobie i we właściwym czasie. O tym, że mąż mnie zdradza, dowiedziałam się pół roku temu. Byłam w szoku, nie mogłam w to uwierzyć, chociaż podobno cała firma Marka żyła tym od miesięcy. Ale, jak zwykle, najbardziej zainteresowany dowiaduje się na końcu. – Mam dość tej maskarady – powiedziała mi w końcu znajoma, która pracowała z Markiem. – Twój mąż spotyka się z naszą prawniczką i są już tak bezczelni, że nawet się z tym nie kryją. Ostatnio obściskiwali się w kuchni, a połowa zespołu krzątała się wokół. Nie mam ochoty dłużej patrzeć na to, jak za plecami robi z ciebie idiotkę. Musisz zacząć działać. Przez kilka dni nie mogłam dojść do siebie. Marek był zawsze bardzo dobrym mężem i ojcem. Żadnych ekscesów z nałogami, imprezowaniem. Jedynie rodzina i praca. Byliśmy nie tylko mężem i żoną, ale też najlepszymi przyjaciółmi. – Lojalność w związku jest najważniejsza – powtarzał mi jak mantrę. Wiadomość o zdradzie była dla mnie ciosem w samo serce. Nie miałam wątpliwości, że to prawda. Lidka, która mi sprzedała tę informację, nie należy do plotkar. Skoro już zdecydowała się mi powiedzieć, musiała być pewna. Godzinami zastanawiałam się, czy zrobiłam coś nie tak, czy to moja wina. Rzeczywiście ostatnio może trochę przytyłam. Za bardzo poświęciłam się naszej córce – nie miałam czasu na fitness i basen jak wcześniej. Nie pamiętam też, kiedy ostatnio byłam u fryzjera. Wszystko przez to, że Marek coraz więcej pracował, więc ja przejęłam część obowiązków domowych za niego. Poza tym sama miałam etat w banku. Stresujący i męczący. Ale przecież to Marek w naszej rodzinie miał robić karierę, to dla niego ja goniłam w piętkę. No i doszło do tego, że znudził się mną, przestałam mu imponować, do tego jeszcze zbrzydłam… Znalazłam tysiące powodów, żeby usprawiedliwić tę zdradę. Jak typowa kobieta szukałam winy w sobie, chociaż to on był winny. A potem zaczęłam myśleć o tej kobiecie i w końcu postanowiłam… pójść do jego biura. Tak znienacka, bez zapowiedzi, pod pretekstem zapomnianych kluczy do domu. Chciałam tylko spojrzeć mojej rywalce prosto w oczy. Przekonać się, czy rzeczywiście jest ładniejsza, lepsza, bardziej interesująca ode mnie. Zobaczyłam ją, gdy stała przy jego biurku. Szczupła, wysoka, w eleganckiej bluzce rozpiętej o jeden guzik za głęboko. Pochylała się nad Markiem, coś mu pokazywała na monitorze komputera. Oboje śmiali się zdecydowanie za głośno. Gdy byłam już całkiem blisko, Marek podniósł głowę. Zobaczył mnie i zrobił się czerwony jak burak. W jego oczach zobaczyłam to samo, co widziałam tylko raz w życiu, przed laty. To był ten jeden jedyny moment kiedy mnie oszukał, jeszcze przed ślubem. Rozpoznałam to spojrzenie pełne strachu, skrępowania i bezradności. Wiedziałam już na sto procent, że ma romans z tą cholerną ślicznotką. Ona odskoczyła od biurka jak oparzona. Wymamrotała coś o tym, że musi wracać do siebie, bo ma jakąś telekonferencję z kancelarią w Londynie, i zniknęła. Ja wzięłam klucze od Marka i wyszłam. Rozpłakałam się dopiero w windzie. Nie obchodziło mnie to, czy Marek zakochał się w tej kobiecie, czy to tylko seks. Nie chciałam wiedzieć, czy ma wyrzuty sumienia, czy zaraz wystąpi o rozwód. To nie miało znaczenia. Bo wiedziałam, że nasza rodzina już nigdy nie będzie taka jak wcześniej... Wpadłam w histerię. Czułam, że ziemia osuwa mi się spod nóg, że wszystkie moje plany wzięły w łeb. Nie będzie drugiego dziecka, pogodnej starości z ukochanym mężczyzną, nie będzie już bezgranicznego zaufania i bezpieczeństwa. A wszystko przez jakąś idiotkę, która bezlitośnie zabiera dziecku ojca i kobiecie męża! Tylko po to, żeby się seksualnie wyżyć, albo zrobić karierę dzięki sypianiu z wiceprezesem… Obwiniłam ją o wszystko. Pragnęłam tylko zemsty. Zanim udało mi się wszystko dopiąć na ostatni guzik, minęły dobre dwa miesiące. Musiałam znaleźć ludzi, którzy zgodzą się wziąć na siebie takie ryzyko. Ale udało się. Dwóch młodych pijaczków, drobnych złodziejaszków, którzy za pięćset złotych z pocałowaniem ręki zgodzili się włamać i zdemolować mieszkanie kochanki męża. Zrobili to wzorowo. Wiedziałam, że Dorota mieszka sama; zdobyłam jej adres. Codziennie wychodziła do pracy przed ósmą rano, wracała po dwudziestej pierwszej. Czasem wcześniej, ale wtedy oczywiście z moim mężem. Raz widziałam ich razem pod jej blokiem, zanim jeszcze zaplanowałam włamanie. Mężczyźni, których wynajęłam, przyszli w środku dnia, gdy większość sąsiadów jest w pracy. Profesjonalnie wyłamali zamek, po cichu weszli do środka. Prosiłam, żeby nie kradli, tylko niszczyli. Wylali obrzydliwe tłuste smary na drewnianą podłogę, ściany wysmarowali farbą, połamali meble, zrobili kompletną demolkę. Po wszystkim pokazali mi zdjęcia. Tego dnia Marek przyszedł wyjątkowo późno do domu. Domyślałam się dlaczego. Pewnie pani prawnik wpadła w czarną rozpacz i mój mąż musiał pomagać jej sprzątać to pobojowisko. Dziwne natomiast było to, że od kilku tygodni, zanim odbyła się „akcja demolka”, znów bywał w domu punktualnie jak dawniej. Czasem nawet wracał z pracy wcześniej niż ja. Zrobił się bardziej czuły dla mnie, bardziej niż zwykle obchodziła go córka. – Pewnie chce zmylić trop – powiedziałam do Lidki, która kiedyś doniosła mi o całej sprawie. – Może czuje, że się domyślam, więc zrobił się ostrożniejszy. Po włamaniu do domu Doroty Marek znów zaczął znikać na dłużej. Uznałam, że jego relacja z tą panią ma się tak samo dobrze jak wcześniej, po prostu mężowi przestało zależeć na zasłonie dymnej. Tylko czekałam, aż wyskoczy mi z propozycją natychmiastowego rozwodu. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. – Słuchaj, ten romans twojego męża z Dorotką to już prawdziwy melodramat – stwierdziła Lidka, gdy pewnego pięknego, wiosennego popołudnia niezapowiedziana wpadła do mnie na kawę. – Pani prawniczka zwierzyła się ostatnio naszej sekretarce, z którą próbuje się zaprzyjaźnić… Bo wiesz, tylko ona jeszcze chce z nią rozmawiać. No więc powiedziała naszej Agacie, że jakiś czas temu twój Maruś ją rzucił. Podobno zjadły go wyrzuty sumienia, chciał ratować rodzinę. Prosił ją nawet, żeby poszukała sobie pracy gdzie indziej. Przez ponad miesiąc nie byli razem. Ale podobno niedawno Dorotka miała jakieś obrzydliwe włamanie do mieszkania. I jest teraz taka biedna, że twój Marek się nad nią zlitował i znów do niej biega po pracy. Dasz wiarę? Ona się podobno cieszy z tego, że jej zdemolowali dom, bo dzięki temu ma szansę odzyskać Marka. Dopiero teraz zrozumiałam, że mój pomysł był głupi i zemściłam się na niewłaściwej osobie. Dotarło do mnie, że gierki są dobre dla dzieci, a najbardziej winnym w tej sytuacji jest mój mąż. To on złamał przysięgę małżeńską, nie ta kobieta. Chcę powiedzieć mu wprost, że wiem o wszystkim, i otwarcie dać mu ostatnią szansę. Jeśli z niej nie skorzysta, z miejsca wystąpię o rozwód. Nie mam wyjścia. Więcej listów do redakcji: „Nie kocham męża. Tęsknię za mężczyzną, z którym miałam romans przed ślubem. On jest ojcem mojego syna”„Wyparłem się córki, ale zrozumiałem swój błąd. Po 15 latach chcę odzyskać z nią kontakt, ale jej matka to utrudnia”„Miałam raka, straciłam dwie piersi i męża, który mnie kochał, dopóki byłam zdrowa”
Śnić o zdradzie przez męża. Zdrada męża we śnie wskazuje przede wszystkim na to, że w Twoim sercu nadal istnieje bardzo silne uczucie miłości do niego i prawie zawsze wskazuje jedynie na bardzo dużą niepewność lub strach przed jego utratą. Tak, możliwe, że jest to głęboka intuicja, że Twój mąż rzeczywiście wiąże się z
Data utworzenia: 27 października 2011, 12:54. Do obsady serialu "Na dobre i na złe" dołączyła Anna Stępień. Piękna aktorka mocno namiesza w życiu serialowego małżeństwa Burskich - Kuby (Artur Żmijewski) i Zosi (Małgorzata Foremniak). Wszystko wskazuje na to, że doktor Burską czekają teraz wyjątkowo trudne chwile Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Foto: Fakt_redakcja_zrodlo Wszystko zacznie się od powrotu Kuby z Australii do Polski. Kiedy jego żona będzie wyczekiwać z utęsknieniem swego męża, okaże się, że ten nie przyjedzie do Polski sam. Burski przywiezie ze sobą młodą, śliczną asystentkę o imieniu Karen (Anna Stępień). Na dodatek okaże się, że Kuba nie zamierza mieszkać z rodziną w Leśnej Górze, tylko w Berlinie, gdzie chce kontynuować swoje badania naukowe. Zabierze tam ze sobą oczywiście Karen, bez której nie może się obejść. – Świetnie go znam, wiem, co lubi, a czego nie – wyzna Burskiej pewna siebie asystentka. Rola w „Na dobre i na złe” jest polskim debiutem aktorskim Anny Stępień – Polki urodzonej w Australii. Czas pokaże czy aktorka zwiąże się z naszym krajem na dłużej.>>>>Mucha z gołym ciążowym brzuszkiem /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! ARTRAMA, fot. Michał Szewczyk / Fakt_redakcja_zrodlo Niestety, wygląda na to, że to będzie małżeński kryzys, którego nie da się pokonać /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Kuba Burski, czyli Artur Żmijewski /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Szkoda, że ich miłość nie przetrwała /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Wszyscy z wypiekami oglądali losy tej pary w "Na dobre i na złe" /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Ależ oni zamieszali w polskim świecie show-biznesu /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Pan Artur ma ujmujące spojrzenie /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Pani Małgosia jest bardzo seksowna /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Przystojniak z tego Żmijewskiego /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Ależ ona ma ujmujący wzrok! /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Mimo panującego stereotypu, prawda jest taka, że w przybliżeniu zdradza tyle samo zamężnych, heteroseksualnych kobiet, co żonatych, heteroseksualnych mężczyzn. Co więcej, Polacy i Polki zdradzają coraz częściej, zbliżając się już do statystyk zachodnich – z których wynika, że ok. 70% ludzi (zarówno kobiet, jak i mężczyzn
Jądrem i źródłem tej jego choroby. Jest bezwzajemna miłość.”. „W gastronomii nie ma, panie, większego potentata jak robak. Tuczymy wielkie istoty dla karmienia siebie, siebie zaś tuczymy dla robaków. William Shakespeare, Hamletwięcej. „Prawdziwie wielkim być to nie wojować. O byle głupstwo bez wielkiej przyczyny.
.
  • 42z2jyhapo.pages.dev/394
  • 42z2jyhapo.pages.dev/54
  • 42z2jyhapo.pages.dev/914
  • 42z2jyhapo.pages.dev/973
  • 42z2jyhapo.pages.dev/621
  • 42z2jyhapo.pages.dev/940
  • 42z2jyhapo.pages.dev/634
  • 42z2jyhapo.pages.dev/887
  • 42z2jyhapo.pages.dev/906
  • 42z2jyhapo.pages.dev/313
  • 42z2jyhapo.pages.dev/312
  • 42z2jyhapo.pages.dev/173
  • 42z2jyhapo.pages.dev/334
  • 42z2jyhapo.pages.dev/24
  • 42z2jyhapo.pages.dev/932
  • cała prawda o zdradzie